Zapłonął znicz olimpijski

Zapłonął znicz olimpijski

Dodano:   /  Zmieniono: 
W starożytnej Olimpii zapłonął olimpijski znicz, który od poniedziałku niesiony będzie przez 137 dni do Pekinu. Jego droga zakończy się 8 sierpnia, gdy w stolicy Chin rozpoczną się igrzyska olimpijskie.

 

Ceremonia zapalenia olimpijskiego znicza tradycyjnie odbyła się w ruinach świątyni Hery w antycznej Olimpii na Peloponezie. Ogień rozpalony został przy pomocy promieni słonecznych przez grecką aktorkę Marię Nafpliotou, która wcieliła się w rolę kapłanki Hery.

Pierwszym uczestnikiem sztafety z pochodnią będzie mistrz olimpijski z 2004 roku w teakwondo Grek Alexandros Nikolaidis. W sumie w sztafecie uczestniczyć ma 604 osób, które będą nieść znicz przez 1524 km. Przekazanie ognia chińskim organizatorom igrzysk będzie miało miejsce 30 marca na zbudowanym z marmuru stadionie Panathinaikon w Atenach, który był areną pierwszych nowożytnych igrzysk w 1896 roku.

Potem ogień przez Europę wędrować będzie do Paryża i Londynu. Następnie przeniesie się za ocean. Tam gościć będzie m.in. w San Francisco i Buenos Aires. Z Ameryki trafi do Azji, gdzie przejdzie przez Islamabad, Bombaj, Bangkok, Kuala Lumpur, Dżakartę, Nagano, Seoul, Pyongyang, Ho Chi Minh, Taipei, Hongkong, Makao, a następnie trafi do Chin.

Na trasie pochodni będzie też anektowany w 1949 roku przez Chiny Tybet, który do dzisiaj stara się o niepodległość. Tam ogień wniesiony będzie na najwyższy szczyt ziemi Mont Everest. To wydarzenie ma być transmitowane na cały świat.

Ceremonię zapalenia pochodni próbowały zakłócić cztery osoby, protestujące przeciwko łamaniu praw ludzkich w Tybecie. Incydent miał miejsce podczas przemówienia Lieu Qi, prezydenta komitetu organizacyjnego igrzysk w Pekinie. Sytuację opanowała policja, która zatrzymała protestujących.

[[mm_1]] Niepokojąca sytuacja w Tybecie jest obecnie obserwowana przez cały świat. Od kilkunastu dni trwają tam zamieszki. Mieszkańcy tego kraju demonstrują przeciwko chińskim władzom, które nie chcą przyznać Tybetowi niepodległości. Wystąpienia są krwawo tłumione przez Pekin, a tybetański rząd na wygnaniu, mający swą siedzibę w indyjskim mieście Dharamsala, informuje o 130 śmiertelnych ofiarach.

pap, ss