Himalaista deportowany za transparent "Wolny Tybet"

Himalaista deportowany za transparent "Wolny Tybet"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nepal deportował amerykańskiego himalaistę, zakazując mu na dwa lata wspinaczki na swoim terytorium, kiedy okazało się, że William Brant Holland niósł w plecaku na Mount Everest transparent "Wolny Tybet" - poinformowano w Katmandu.

Nepal uważa Tybet za część Chin, korzysta z chińskiej pomocy gospodarczej. Dlatego wstrzymał wejścia na Mount Everest między 1 a 10 maja. Do obozu bazowego skierował też żołnierzy, by nie dopuścić do protybetańskich protestów podczas wnoszenia przez Chińczyków olimpijskiego ognia na najwyższą górę świata.

Nepal, ograniczając wejścia na Everest, prosił również himalaistów o niezabieranie ze sobą niepotrzebnych przedmiotów. Podczas przeszukiwania ekspedycji w obozie bazowym nepalskie siły bezpieczeństwa w plecaku znalazły jednak protybetański transparent.

Wniesienie przez Chińczyków olimpijskiego ognia na świętą górę Czomolungmę, czyli Matkę boginię śniegu, i przebieg sztafety przez sam Tybet uważane jest przez Tybetańczyków za potwierdzenie terytorialnej władzy Chin nad ich ojczyzną.

W Nepalu żyje ok. 20 tys. tybetańskich uchodźców. Od początku zajść w Tybecie, w Nepalu niemal codziennie dochodzi do antychińskich protestów, brutalnie rozpędzanych przez policję.

W ostatnich dniach brutalność policji zmalała pod wpływem krytyki ze strony obrońców praw człowieka z ONZ i Amnesty International, które zarzuciły Nepalowi nadmierne stosowanie siły wobec demonstrujących.

W poniedziałek po raz pierwszy niemal całodzienna milcząca manifestacja kilku tysięcy Tybetańczyków, głównie mnichów i mniszek, przeszła w Katmandu bez interwencji policyjnych. Zorganizowano ją w 49. dzień od pierwszych demonstracji w stolicy Tybetu, Lhasie, z 10 marca, które przerodziły się w zamieszki i objęły również tybetańskie ziemie w składzie chińskich prowincji. Zginęły w nich według najnowszych danych tybetańskich co najmniej 203 osoby.

49. dzień ma bardzo duże znaczenie dla wyznawców tybetańskiego buddyzmu. Jest to dzień, w którym według klasycznego tekstu Tybetańskiej Księgi Umarłych świadomość zmarłego ostatecznie rozstaje się z jego ciałem.

"Marszem milczenia i modlitwami oddajemy cześć duszom zmarłych" - podało w oświadczeniu nepalsko-tybetańskie forum solidarności (Nepal Tibetan Solidarity Forum).

Protestujący przeszli z rejonu buddyjskich świątyń pod biuro ONZ, gdzie wręczyli petycję, w której domagają się dochodzenia w sprawie śmierci ludzi uczestniczących w zamieszkach i represjonowania Tybetańczyków.

ab, pap