Bomby za żywność

Bomby za żywność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Negocjacje z Koreą Północną od lat wyglądają dokładnie tak samo: reżim Kim Dzong Ila przypomina o swoim istnieniu testując rakiety bądź informując o kolejnych próbach z technologią nuklearną. Zaraz potem negocjatorzy z Zachodu z nową pasją zachęcają go do rozbrojenia. Wówczas Kim idzie na niewielkie ustępstwa, składa obietnice i dostaje to, czego chce czyli żywność, nawozy albo pieniądze.
Po takim zastrzyku umożliwiającym mu przetrwanie zwykle znów się zamyka w Phenianie. I tak aż do następnego kryzysu.

Gdy w marcu po dość długim milczeniu Phenian zarządził przeprowadzenie prób rakietowych i wyrzucił 11 urzędników południowokoreańskich było jasne, że znów czegoś zażąda. Znów złożył też obietnice. Tym razem jest to wysadzenie w powietrze wieży chłodzącej reaktora jądrowego w Jongbion. Ten gest ma jednak konkretną cenę – od kilku tygodni agencje pomocowe alarmują, że Korei Północnej grozi tragedia podobna do tej z lat 90., gdy z głodu zmarły dwa miliony ludzi.
 
Gest Kima jest pusty – reaktor w Jongibion z którego pochodziło paliwo wykorzystywane do produkcji ładunków jądrowych, został wyłączony już rok temu. Korea Północna już wtedy miała ujawnić całą dokumentację swego arsenału jądrowego. W zamian obiecywano jej duże ilości oleju opałowego. Reżim Kima nie dotrzymał jednak zobowiązań. Poczekał aż stawka wzrośnie. Teraz jest nią życie dwóch milionów ludzi. A reszta świata nie ma prawa odmówić im pomocy.