Bałagan w Belgii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zaskoczenie i chaos zapanowały we wtorek w Belgii po dymisji premiera Yvesa Leterme'a złożonej w poniedziałek wieczorem. Wśród komentatorów dominuje jednak opinia, że Belgii nie grożą szybko przedterminowe wybory parlamentarne.

Zaskakując nawet swoich koalicjantów w wielopartyjnym rządzie, przywódca flamandzkich chadeków Leterme udał się wieczorem do rezydencji króla Belgów Alberta II i złożył mu dymisję. Monarcha nie zadecydował na razie, czy ją przyjmuje.

O chaosie, jaki zapanował na belgijskiej scenie politycznej, piszą we wtorek belgijskie dzienniki.

Dymisja stanowi przyznanie się Leterme'a do fiaska misji, której się podjął, gdy w marcu stanął na czele rządu: znalezienia rozwiązania sporu dzielącego Flamandów, którzy stanowią 60 proc. mieszkańców ponad 10-milionej Belgii i francuskojęczych mieszkańców Walonii i Brukseli. Chodzi przede wszystkim o wyborcze i językowe prawa frankofonów mieszkających we flamandzkich gminach pod Brukselą. Porozumienie miało doprowadzić do zgody na szerszą autonomię rozwiniętej gospodarczo Flandrii.

Oficjalny komunikat Leterme'a głosi, że porozumienie nie było możliwe z powodu różnicy zdań między partnerami politycznymi po obu stronach granicy językowej. Model konsensusu na poziomie federalnym (który był dotąd znakiem firmowym Belgii za granicą) "osiągnął swoje granice" - brzmi komunikat.

Rodzima partia Leterme'a, flamandzka chadecja CDV, jako "niewystarczający" odrzuciła przedstawiony przez premiera projekt reformy, który miał być we wtorek zaprezentowany w parlamencie federalnym. Razem z umiarkowanymi nacjonalistami z partii NVA chadecy zażądali odebrania frankofonom mieszkającym we flamandzkich gminach okręgu wyborczego Bruksela-Halle-Vilvoorde prawa głosowania na frankofońskie listy kandydatów z Brukseli. Na to nie chciała się zgodzić żadna z partii francuskojęzycznych.

Król rozpoczął we wtorek konsultacje polityczne z przywódcami głównych partii. W komentarzach dominuje opinia, że mimo wszystko poprosi Leterme'a o kontynuowanie misji albo powierzy ją innemu politykowi, najpewniej również z CDV - byle uniknąć kolejnych wyborów.

Zdaniem politologa Pascala Delwita we Flandrii kampania skoncentrowałaby się na konflikcie z frankofonami, co wcale nie ułatwiłoby budowania po wyborach koalicji ani porozumienia w łonie przyszłego rządu. W tak napiętej sytuacji na wyborach zyskać mogliby tylko nacjonaliści z NVA oraz skrajna flamandzka prawica Vlaams Belang.

Delwit wskazał, że możliwym scenariuszem jest powołanie premiera, który stanie na czele "przejściowego" rządu na rok, i rozpisanie wyborów w czerwcu 2009 roku, razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Rząd Leterme'a powstał w marcu, kończąc dziewięciomiesięczny kryzys polityczny po wyborach w czerwcu 2007 roku, które Leterme wygrał pod hasłami wzmocnienia regionów kosztem państwa federalnego.

Belgia złożona jest z trzech regionów: francuskojęzycznej Walonii, niderlandzkojęzycznej Flandrii oraz dwujęzycznej, lecz zamieszkanej w większości przez fankofonów Brukseli. Konflikt językowo-narodowościowy trwa w Belgii od lat i zdaniem komentatorów nic nie wskazuje na to, by miały spełnić się czarne scenariusze o rozpadzie kraju, jednak analitycy przewidują dalsze poluzowanie więzi między trzema regionami.

pap, keb