Nie będzie poszukiwań zaginionego nurka

Nie będzie poszukiwań zaginionego nurka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie będzie akcji poszukiwawczej nurka, który zaginął w sobotę wczesnym popołudniem podczas penetrowania wraku promu "Jan Heweliusz" na Bałtyku. Poszukiwania takie miały przeprowadzić niemieckie służby ratownicze.

Po przeszukaniu wraku, który spoczywa na dnie morza na niemieckich wodach terytorialnych, jeden z płetwonurków nie wynurzył się na powierzchnię. Jego poszukiwania nie przyniosły rezultatu. W wyprawie brało udział 10 nurków z Klubu Sportów Podwodnych "Barakuda" w Stargardzie Szczecińskim. Wynajęli w tym celu jednostkę "Baltic Lady".

Akcji nie podejmą ani służby niemieckie, ani polskie ratownictwo, bo nie jest to akcja ratunkowa, chyba że otrzymamy zlecenie np. od rodziny lub prokuratury -  poinformowano w centrali Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni. Wtedy akcja odbywa się na koszt wnioskodawcy.

Do wypadku doszło w sobotę ok. godz. 14. Członkowie wyprawy nurkowali w  parach. Gdy zeszli do maszynowni, po jakimś czasie wynurzył się tylko jeden z  nich i zaalarmował kolegów. Pod wodę zeszli pozostali nurkowie, którzy szukali zaginionego ponad godzinę. Gdy poszukiwania nie przyniosły rezultatu, wrócili do  jednostki, którą przypłynęli do Świnoujścia, i dopiero ok. godz. 20.30 poinformowali polskie służby ratownictwa morskiego.

W niedzielę po południu klub wydał specjalne oświadczeniu dla mediów w  sprawie wypadku. Napisano w nim m.in., że w sobotę "zaplanowane były dwa nurkowania, z których pierwsze przebiegło zgodnie z planem". Podczas drugiego nurkowania "z nieustalonych do obecnej chwili przyczyn jeden z nurków nie  wynurzył się na powierzchnię". Jego partner "po bezskutecznej próbie odnalezienia kolegi wynurzył się na powierzchnię i zaalarmował instruktorów zabezpieczających nurkowanie". Instruktorzy byli wtedy na pokładzie "Balic Lady".

Członkowie klubu zapewniają, że akcję poszukiwawczą przeprowadzili zgodnie z  procedurami - na wodzie i pod wodą.

Obydwaj nurkowie, którzy zeszli pod wodę w parze, mieli "stosowne uprawnienia do płetwonurkowania i obaj mieli wieloletnie doświadczenie".

Wyprawę zorganizowało Centrum Nurkowania ze Świnoujścia. Postępowanie w tej sprawie prowadzi świnoujska policja.

Prom "Jan Heweliusz" zatonął podczas sztormu 14 stycznia 1993 roku na  Bałtyku, 20 mil morskich od wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia. Zginęło 55 osób.

Wrak promu znajduje się na głębokości około 30 metrów i jest często odwiedzany przez nurków. To jeden z najbardziej niebezpiecznych dla żeglugi wraków leżących na dnie Bałtyku.

ND, PAP