Austria: zwycięska porażka socjaldemokratów

Austria: zwycięska porażka socjaldemokratów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wybory parlamentarne w Austrii wygrali formalnie socjaldemokraci, uzyskując według wstępnych oficjalnych wyników 29,7 proc. głosów, ale prawdziwy triumf odniosła populistyczna prawica - Partia Liberalna (FPOe) i Sojusz na Rzecz Przyszłości Austrii (BZOe), które zdobyły łącznie prawie jedną trzecią głosów.

Przywódca austriackiej skrajnie prawicowej FPOe, Heinz-Christian Strache, na  którą głosowało 18,01 proc. wyborców uznał wyniki głosowania za "historyczny sukces" swej partii i nie wykluczył koalicji z lewicą, która zajęła pierwsze miejsce.

"Zdołałem w ciągu zaledwie trzech lat pomnożyć nasze głosy przez dziesięć" -  powiedział 39-letni Strache w wywiadzie dla austriackiej telewizji ORF.

Po rozłamie w partii spowodowanym przez Joerga Haidera, który utworzył prawicowo-populistyczną BZOe, poparcie dla jego skrajnie prawicowego ugrupowania mieściło się w granicach błędu statystycznego i wynosiło od 2 do 3 proc., a w  wyborach z 2006 r. już ponad 11 proc.

Socjaldemokraci wprawdzie wygrali obecne wybory, ale ich poparcie zmalało z  35,4 proc. w 2006 r. do niespełna 30 proc. w obecnym głosowaniu.

Trzecia dotąd partia austriacka, Zieloni, spadli na piąte miejsce ze wstępnym wynikiem 9,79 proc głosów (w 2006 r. - 11,05 proc.).

Socjaldemokratyczny lider Werner Fayman, ustosunkowując się do propozycji Strachego w sprawie utworzenia "stabilnego rządu koalicyjnego", wykluczył wszelką możliwość sojuszu ze skrajną prawicą.

Jednocześnie nie odrzucił ewentualności ponownego utworzenia wielkiej koalicji z konserwatystami z Forum Liberalnego (LIF), który uzyskał 18,01 proc. głosów.

W wywiadzie dla ORF oświadczył, że socjaldemokraci rozważają także możliwość powołania gabinetu mniejszościowego, który sprawowałby władzę dzięki doraźnym sojuszom w konkretnych kwestiach.

Prawicowi populiści Haidera, którzy mieli w wyborach z 2006 r. 4,11 proc. głosów, w obecnych zdobyli 10,88 proc.

Jako "straszne" z punktu widzenia możliwości utworzenia stabilnego rządu ocenił wyniki wyborów znany austriacki analityk polityczny Anton Pelinka.

"Umocnienie się partii skrajnej prawicy uczyni rzeczą niezwykle trudną utworzenie koalicji, jeśli nie chce się powołać jej do rządu" - powiedział Pelinka.

W niedzielnym głosowaniu wzięło udział 71,48 proc. spośród 6.332.921 uprawnionych, tj. o 7 proc. mniej niż w październiku 2006 roku.

Europejskie media oceniają rezultat wyborów dla austriackiej socjaldemokracji jako najgorszy historycznie rezultat od czasu upadku Austro-Węgier.

Według madryckiego dziennika "El Pais" (wydanie elektroniczne) "wyborcy ukarali rząd za kryzys polityczny".

"Po upływie nieco ponad dwóch miesięcy od rozwiązania gabinetu (Alfreda) Gusenbauera, utworzonego przez socjaldemokratów i konserwatystów, Austria ma  wielkie problemy z odzyskaniem politycznego bezpieczeństwa"- pisze dziennik.

Utworzony 11 stycznia 2007 roku rząd jedności - przypominają agencje - zaczął się natychmiast chwiać wskutek rozbieżnych stanowisk w jego łonie w takich węzłowych kwestiach, jak reforma podatkowa, prawo hipoteczne, stosunek do  Traktatu Lizbońskiego, system opieki społecznej i deficyt budżetowy.

"Wiedeń rzucił wyzwanie Europie triumfem radykalnej prawicy w przyspieszonych wyborach" - napisał komentator rzymskiego dziennika "La Repubblica" w  elektronicznym wydaniu gazety.

"To polityczne trzęsienie ziemi pokazuje, jak kruche mogą się okazać równowaga i porozumienia polityczne w Unii Europejskiej" - konkluduje "La Repubblica".

ND, PAP