Białoruś: parlament bez opozycji

Białoruś: parlament bez opozycji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. AF PAP Źródło:PAP
Do nowej Izby Reprezentantów, niższej izby białoruskiego parlamentu, nie wszedł żaden z kandydatów opozycji - poinformowała przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Lidia Jarmoszyna po przeliczeniu wszystkich kart do głosowania.

"Ani jeden z kandydatów opozycji nie został wybrany, przynajmniej z tych, którzy reprezentują partie polityczne" - powiedziała Jarmoszyna na konferencji prasowej.

Według niej, w niedzielnych wyborach o 110 miejsc ubiegało się 263 kandydatów, z których 81 (30 proc.) było członkami partii politycznych, w tym 56 kandydatów opozycji.

Frekwencja wyniosła 75,3 proc.

Na pytanie, czy dla Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) będzie miał znaczenie fakt, że do parlamentu nie dostał się żaden kandydat opozycji, Jarmoszyna odparła, że "dla OBWE liczy się proces wyborczy".

"Jeśli to miałoby znaczenie, to znaczy, że misja ma charakter nie obserwacyjny, a polityczny" - podkreśliła szefowa CKW.

Raport Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie oceniający wybory parlamentarne na Białorusi jest bardzo krytyczny, lecz pokrywa się ze spostrzeżeniami obserwatorów - powiedzieli polscy uczestnicy misji OBWE

monitorującej głosowanie.

"Dziś rano, jeszcze w czasie konferencji w Mińsku, mówiło się, że raport będzie dosyć krytyczny, to znaczy w miarę delikatny, ale krytyczny. Mnie się wydaje, że ten raport jest bardzo krytyczny - w sposób ewidentny mówi o tym, że to nie były uczciwe, demokratyczne wybory i trudno w związku z tym mówić o jakimś postępie" - podkreślił poseł PO Sławomir Nitras.

"Mogę się pod nim podpisać" - dodał polski parlamentarzysta.

Inny obserwator głosowania - poseł PiS Paweł Poncyliusz - zwrócił uwagę, iż podczas wyborów nie przestrzegano standardów demokratycznych. "Był to rosyjski model, a wykonanie białoruskie, czyli o wiele gorsze" - powiedział.

Poncyliusz już ośmiokrotnie monitorował wybory w krajach byłego ZSRR: w Rosji, Kazachstanie, Armenii, Mołdawii i na Ukrainie. Wyraził zaskoczenie warunkami, w jakich przyszło pracować misji OBWE na Białorusi.

"Muszę zauważyć, że pierwszy raz zdarzyło mi się, aby obserwator nie miał prawa tak bliskiego obserwowania procedur liczenia głosów i aby te procedury były prowadzone w skrytości(...) na karteczkach, szeptem" - tłumaczył. Jak dodał, "wszystko rozgrywało się między członkami komisji".

Nitrasa zaskoczyła wysoka frekwencja. "We frekwencję po prostu nie wierzę, bo odwiedziłem kilkanaście lokali wyborczych i w żadnym nie spotkałem tłumu ani znacznej ilości osób" - powiedział.

Parlamentarzysta PO dodał, że wybory pokazały, iż zawiodła polityka Zachodu wobec Białorusi.

"Te gesty, które czyniła Unia Europejska(...) na rzecz reżimu, były próbą zachęcenia (białoruskiego prezydenta Alaksandra) Łukaszenki do jakiejś kooperacji, umożliwienia opozycji elementarnego funkcjonowania. To się nie udało. Dziś już wątpliwości nikt nie ma" - zaznaczył.

Jego zdaniem w kontaktach z Mińskiem istnieją dwie możliwości: "albo kontynuować twardą politykę wobec Białorusi - można ją nawet zaostrzyć, albo próbować kontaktów z reżimem, licząc na to, że ten proces się uda".

W niedzielnych wyborach do białoruskiego parlamentu kandydaci władzy zdobyli wszystkie mandaty. OBWE w poniedziałek w swym wstępnym raporcie napisała, iż głosowanie nie spełniało demokratycznych standardów.

 

ND, ab,PAP, keb