USA: debata przedwyborcza Palin-Biden

USA: debata przedwyborcza Palin-Biden

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kryzys ekonomiczny oraz wojny w Iraku i Afganistanie były głównymi tematami debaty telewizyjnej kandydatów na wiceprezydenta USA, Joe Bidena i Sarah Palin, która odbyła się w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego na Uniwersytecie St.Louis.

W pierwszych ocenach przeważa opinia, że Palin, gubernator Alaski i pierwsza kobieta nominowana przez Republikanów na wiceprezydenta, wypadła lepiej niż  oczekiwano po jej niedawnych wywiadach telewizyjnych, gdzie wykazała brak orientacji w sprawach polityki gospodarczej i zagranicznej.

Kryzys finansowy
Pierwsza część debaty, prowadzonej przez dziennikarkę publicznej telewizji PBS Gwen Iffil, koncentrowała się na problemach obecnego kryzysu finansowego, boleśnie odczuwanego przez Amerykanów.

Palin obwiniała za niego chciwość bankierów z Wall Street oraz pobłażliwość Kongresu USA wobec instytucji kredytowych Fannie Mae i Freddie Mac, które gwarantowały pożyczki na domy dla uboższych Amerykanów bez zdolności kredytowej. Republikanie sugerują, że Demokraci w Kongresie rozciągnęli fatalny w skutkach parasol nad tymi instytucjami.

Biden, demokratyczny senator z Delaware, podkreślał, że kryzys to "owoc błędnej polityki ostatnich lat", kiedy w Białym Domu rządził prezydent (George W.) Bush, a w Kongresie przez większość czasu - Republikanie. Wskazał przede wszystkim na forsowaną przez GOP (Partię Republikańską) deregulację sektora bankowego.

"To najważniejsze wybory od wielu lat. Jesteśmy w głębokim dołku. Kraj potrzebuje fundamentalnych zmian polityki gospodarczej" - powiedział Biden.

Podkreślał, że republikański kandydat do Białego Domu John McCain popierał zasadnicze kierunki polityki ekonomicznej prezydenta Busha, chociaż podaje się za polityka niezależnego od swej partii i prezydenta.

Palin protestowała przeciw temu i mówiąc o gospodarce kładła głównie nacisk na obniżanie podatków jako najważniejszy - jej zdaniem - bodziec do wzrostu. Wytykała prezydenckiemu kandydatowi Demokratów Barackowi Obamie, że chce podnieść podatki od korporacji i najzamożniejszych Amerykanów.

Biden ripostował, że chodzi o podwyżki tylko dla 5 proc. najbogatszych obywateli; podatki od reszty zostaną obniżone. "Musimy zmienić główny cel naszej polityki, nastawić się na klasę średnią" - mówił.

"Zapomina pan, że plan cięć podatkowych McCaina obejmuje także drobne przedsiębiorstwa. Wasz plan to redystrybucja dochodów" - odpowiedziała gubernator Alaski.

"My nazywamy to nie redystrybucją dochodów, tylko sprawiedliwością" -  replikował senator i przypomniał, że w planie McCaina jest m.in. ukryta propozycja opodatkowania świadczeń zdrowotnych dla Amerykanów.

Biden przedstawiał McCaina i Palin jako sojuszników prokorporacyjnej polityki Busha. Wypomniał McCainowi, że już w czasie lawiny upadłości banków oświadczył, iż gospodarka amerykańska "jest silna". "On jest oderwany od rzeczywistości" -  powiedział.

Rewanżując się mu, Palin zarzucała Obamie, że głosował w Senacie za ulgami podatkowymi dla koncernów naftowych. Biden wyjaśniał, że chodziło o wymuszoną przez GOP poprawkę do ustawy, która po raz pierwszy przyznała fundusze na rozwój alternatywnych technologii i dlatego została poparta przez demokratycznego senatora.

Ataki na Obamę ze strony Palin spotykały się zwykle ze stanowczymi zaprzeczeniami Bidena, który sugerował, że naciąga ona fakty, albo wyrywa je z  kontekstu. Gubernator Alaski na analogiczne zarzuty odpowiadała na ogół krótkim "tak nie było", po czym sama przypuszczała atak na inny temat.

Zarzuciła m.in. Demokratom, że sprzeciwiali się zniesieniu zakazu wierceń naftowych w szelfie przybrzeżnym i na Alasce, chociaż mogłoby to - jej zdaniem -  prowadzić do "uniezależnienia się od importu zagranicznej ropy".

Obama i Biden po wahaniach poparli zniesienie tego zakazu - bardzo popularne w USA w okresie wysokich cen benzyny - ale utrzymują, że prawdziwym rozwiązaniem są alternatywne źródła energii, nie oparte na węglu i ropie.

Sprawy międzynarodowe
W części poświęconej tematom międzynarodowym moderatorka debaty ograniczyła się do pytań o wojnę w Iraku, w Afganistanie i politykę USA wobec Iranu; Europa, Rosja, Chiny i inne ważne regiony zostały zignorowane.

Palin sugerowała, że Biden różni się w poglądach od Obamy w sprawie wojny w  Iraku i innych problemów międzynarodowych i atakowała głównie kandydata na  prezydenta, pozostawiając Bidenowi jego obronę. Pochwaliła go nawet za  głosowanie w Senacie za operację w Iraku, natomiast Obamie zarzuciła, że  głosował przeciw dalszemu finansowaniu operacji wojennych.

Biden wyjaśniał, że chodziło o głosowanie nad ustawą, w której nie wyznaczono terminów wycofywania wojsk z Iraku i dlatego spotkała się ona ze sprzeciwem Obamy.

Bronił też prezydenckiego kandydata przed oskarżeniami Palin, że "nie chce przyznać, iż nowa strategia w Iraku przynosi sukces". Według gubernator Alaski, "centrum wojny z terroryzmem znajduje się w Iraku". Miała też pretensje do  Obamy, że powiedział, iż wojska amerykańskie zabijają tam również cywilów. "Jakże to lekkomyślne stwierdzenie" - oświadczyła.

"Tutaj dzielą nas fundamentalne różnice. My zakończymy tę wojnę. A senator McCain zamierza ją przedłużać w nieskończoność" - ripostował Biden.

Mówiąc o wojnie w Afganistanie, Palin oświadczyła, że trzeba tam zastosować podobną co w Iraku strategię "surge", opartą o zwiększenie liczby wojsk amerykańskich.

Biden w odpowiedzi zauważył, że "właśnie sam dowódca amerykańskich wojsk w  Afganistanie powiedział, że zasada "surge" nie będzie działać w tym kraju". "Trzeba tam zwiększyć wydatki na odbudowę po zniszczeniach" - dodał.

Palin zaatakowała też Obamę za jego plany spotkań z przywódcami wrogich USA dyktatur, jak Iran i Korea Północna. Przypomniała wezwania prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada do zniszczenia Izraela. "To są ludzie, z którymi chce rozmawiać senator Obama. To już nie tylko naiwne, to po prostu niebezpieczne" -  oświadczyła, używając tych samych określeń, co McCain.

"To po prostu nieprawda. Obama nie powiedział, że planuje się spotkać z  Ahmadineżadem" - odpowiedział Biden, tłumacząc, że prezydent nie ma najwyższej władzy w Iranie.

Oświadczył też, że "pięciu byłych sekretarzy stanu wzywa do dialogu" z  liderami krajów nieprzyjaznych Ameryce. "Tymczasem senator McCain powiedział, że  nie będzie nawet rozmawiać z premierem Hiszpanii, kraju który jest członkiem NATO!" - dodał, nawiązując do niedawnej gafy republikańskiego senatora.

Podkreślił następnie, iż polityka zagraniczna McCaina będzie - jego zdaniem -  kontynuacją złej polityki Busha na tym polu.

"Polityka zagraniczna obecnej administracji to była żałosna klęska. Problem w  tym, czym polityka McCaina będzie się różnić od polityki Busha. Na razie nic na  to nie wskazuje" - powiedział.

"Joe, ty znowu swoje...(Here you go again...)" - ripostowała Palin, powtarzając słynne wtrącenie Ronalda Reagana w debacie z prezydentem Jimmym Carterem w 1980 roku, kiedy ten po raz kolejny powtarzał te same argumenty w  polemice ze swoim przeciwnikiem.

Opinie
Obserwatorzy zwracają uwagę, że Palin bardzo podobała się swoim prawicowym zwolennikom i wypadła dużo lepiej - zwłaszcza w części "krajowej" - niż  przewidywano na podstawie niedawnych nieudanych wystąpień w telewizji.

Podkreśla się, że mówiąc patrzyła niemal zawsze prosto w kamerę - a więc bezpośrednio do widza - często się uśmiechała, wypowiadała się elokwentnie i  energicznie, co wskazywało na dobre przygotowanie do debaty i akcentowało to, co  jej fani odbierają jako charyzmę. Nie popełniła też żadnej rażącej gafy.

Krytycy twierdzą, że Palin mówiła niekiedy jakby czytając z kartki, albo recytując wyuczoną lekcję.

Wybitny konserwatywny publicysta Charles Krauthammer powiedział w telewizji Fox News, że Biden "wygrał wyraźnie na punkty", czyli w pojedynku na argumenty, ale Palin mogła się bardziej podobać telewidzom.

Biden zbiera dobre recenzje za powściągliwość i dyscyplinę wypowiedzi. Demokraci obawiali się bowiem, że jako polityk skłonny do gadulstwa popełni gafę, jakie zdarzały mu się w czasie kampanii wyborczej.

ND, PAP