Rozpad Bośni i Hercegowiny

Rozpad Bośni i Hercegowiny

Dodano:   /  Zmieniono: 
13 lat od zakończenia wojny to stanowczo za krótko, by całkowicie zakopać podziały - pokazały to ostatnie wybory lokalne w Bośni i Hercegovinie. Gorzej, że zwłaszcza po proklamowaniu niepodległości przez Kosowo - w Bośni te podziały się nasilają, zamiast zanikać.
Już wybory parlamentarne sprzed kilkunastu miesięcy udowodniły, że w Bośni do głosu dochodzą znów partie mocno nacjonalistyczne. Zarówno Serbowie z Republiki Serbskiej, jak i muzułmanie i Chorwaci z federacji odrzucają polityków umiarkowanych.

Kiedy w lutym tego roku Kosowo ogłosiło niepodległość natychmiast zaktualizowało się pytanie o los Republiki Serbskiej. Prawda jest taka, że ta zamieszkana przez Serbów część Bośni jest państwem w państwie. Wystarczy wyjechać kilkanaście kilometrów za Sarajewo, by przekonać się, że BiH jako jedno państwo nie istnieje. O wjeździe na terytorium Republiki Serbskiej informują tablice z napisami w cyrylicy (podczas, gdy w pozostałych częściach federacji częściej stosuje się łacinkę). W Pale i innych miastach Republiki jest absolutny marazm gospodarczy, panoszy się szara strefa, bezrobocie sięga powyżej 30 proc. Ludzie żyją w zawieszeniu - między oczekiwaniem na niezależność a przynależnością do BiH.
Kazus Kosowa był wodą na młyn dla lidera Serbów bośniackich, Milorada Dodika, który ogłosił, że w takim razie Republika Serbska powinna zostać w pełni niepodległym krajem. Wygrana jego partii w obecnych, lokalnych wyborach wyznacza kierunek, w jakim podąża Bośnia. Tym bardziej, że sukcesy skrajnie muzułmańskiej frakcji i równie nacjonalistycznych polityków wśród bośniackich Chorwatów oznaczają, że i po drugiej stronie nie będzie woli do kompromisu.

Bośnia jako państwo rozpada się. Co oznaczać może jej rozpad nie tylko dla Bałkanów, widać było kilkanaście lat temu. Sytuację załagodzić mogłaby jedynie aktywna i mądrze zorganizowana polityka unijna. Realna perspektywa członkostwa, połączona z dotacjami finansowymi i liberalizacją reżimu wizowego mogłyby pomóc w utrzymaniu spójności, a dla mieszkańców Bośni byłyby nadzieją na normalną przyszłość.

Europa już raz przespała początek wybuchu wojny na Bałkanach - skutki były tragiczne.