Skarga Powiernictwa Pruskiego przeciw Polsce - oddalona

Skarga Powiernictwa Pruskiego przeciw Polsce - oddalona

Dodano:   /  Zmieniono: 
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu oddalił skargę Powiernictwa Pruskiego przeciwko Polsce. Sędziowie ocenili, że skarga nie jest dopuszczalna do rozpatrzenia przez Trybunał - poinformował jego rzecznik.

Jako pierwsza informację o orzeczeniu podała na swojej stronie internetowej "Rzeczpospolita".

Zadowolenie z decyzji Trybunału wyrazili prezes Powiernictwa Polskiego Dorota Arciszewska-Mielewczyk oraz socjaldemokratyczny minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier. Polski MSZ ocenił, że orzeczenie jest satysfakcjonujące dla naszego kraju.

W 2006 roku Powiernictwo Pruskie zaskarżyło Polskę w imieniu 23 swoich członków, obywateli niemieckich, wysiedlonych bądź spadkobierców osób wysiedlonych z dawnych terenów III Rzeszy, które po wojnie znalazły się w granicach Polski.

Zdaniem skarżących przymusowe powojenne wysiedlenia Niemców oraz wywłaszczenia, które miały charakter czystek etnicznych, a nawet zbrodni przeciwko ludzkości, były naruszeniem I Protokołu dodatkowego do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Artykuł 1. tego protokołu potwierdza prawo każdej osoby do pokojowego korzystania ze swojej własności.

Skarżący twierdzili też, że państwo polskie nie wprowadziło żadnych przepisów, które umożliwiałyby osobom dotkniętym wspomnianymi bezprawnymi działaniami uzyskanie restytucji bądź odszkodowań za utracone mienie.

Trybunał zakwestionował odpowiedzialność państwa polskiego za zdarzenia opisywane przez skarżących. Jak ocenił, pomiędzy styczniem a marcem 1945 roku Polska nie miała prawnej kontroli nad terytoriami należącymi jeszcze do Niemiec.

"Tylko niektórzy z indywidualnych wnioskodawców utrzymują, że ich rodziny zostały wysiedlone z domów przez polskie władze pomiędzy 1945 a 1946 rokiem, albo - jak pani Irene Ziebolt - że ich własność została skonfiskowana przez państwo polskie. Pozostali porzucili swą własność uciekając przed Armią Czerwoną w okresie pomiędzy styczniem a marcem 1945 roku" - czytamy w decyzji Trybunału z datą 7 października.

"Trybunał zauważa, że - zgodnie z faktami historycznymi - w styczniu i lutym 1945 roku, w związku z sowiecką ofensywą, nazistowskie Niemcy zarządziły ewakuację niemieckich obywateli, którzy - tak jak wnioskodawcy albo ich krewni - zmuszeni byli pozostawić swoją własność na wschodnim Pomorzu, wschodniej Brandenburgii, Śląsku, Wielkopolsce i w Prusach Wschodnich" - zauważono.

"W istocie wnioskodawcy ci i ich rodziny uciekły z powodu zbliżającej się Armii Czerwonej i ze strachu przed nią. Nie można zatem stwierdzić, że państwo polskie - które wówczas nie miało kontroli de iure nad terytoriami, ówcześnie niemieckimi i stopniowo zajmowanymi prze wojska sowieckie, oraz otrzymało w administrację te tereny dopiero na mocy porozumienia z Poczdamu z 2 sierpnia 1945 roku - może być odpowiedzialne za domniemane akty przemocy i wysiedlenia przeciwko wnioskodawcom" - stwierdzono w decyzji sądu w Strasburgu.

Ponadto - według Trybunału - artykuł 1. Protokołu I do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka nie może być interpretowany jako ogólne zobowiązanie państw sygnatariuszy do zwrotu własności, którą pozyskały one przed ratyfikowaniem konwencji.

Zapisy protokołu nie nakładają także "żadnych ograniczeń" na strony konwencji dotyczących swobody podejmowania decyzji w sprawie określenia zakresu ustaw o restytucji i rehabilitacji.

"Państwa-strony mają swobodę wyboru warunków, zgodnie z którymi zgadzają się na restytucję praw własności byłych właścicieli, a konwencja nie nakłada na nie specyficznych zobowiązań dotyczących zadośćuczynienia za niesprawiedliwość bądź szkody, jakie miały miejsce przed ratyfikacją konwencji" - czytamy w decyzji.

"Zgodnie z tym, państwo polskie nie ma na mocy artykułu 1. Protokołu I obowiązku wprowadzenia ustawy zapewniającej rehabilitację, restytucję skonfiskowanej własności oraz odszkodowania za utraconą własność indywidualnych wnioskodawców" - ocenili sędziowie w Strasburgu.

Sędziowie uznali także, że Powiernictwo Pruskie, jako spółka, nie jest ofiarą naruszeń konwencji i nie może występować przed Trybunałem.

Dorota Arciszewska-Mielewczyk, prezes Powiernictwa Polskiego, określiła jako "przełomową" czwartkową decyzję Trybunału.

"Bardzo się cieszę, że taka decyzja zapadła. Co jednak nie zmienia faktu, że roszczenia niemieckie trzeba też zablokować poprzez zmiany w polskim prawie. A dziś jest tak, że polskie sądy mając do czynienia z pozwami cywilnymi o zwrot mienia od obywateli Niemiec, przyznają im rację" - powiedziała szefowa Powiernictwa Polskiego i senator PiS.

Niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier przyjął z uznaniem decyzję Trybunału. Jak zaznaczył, potwierdzono w ten sposób, iż w stosunkach polsko-niemieckich nie ma żadnych otwartych kwestii majątkowych w związku z drugą wojną światową.

Trybunał jasno wyraził to, że z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka nie można wywodzić żadnych roszczeń w sprawie zwrotu własności - wskazał szef niemieckiej dyplomacji.

Powiernictwo Pruskie powstało w 2000 roku. Zarejestrowana w Duesseldorfie spółka zabiega o zwrot majątków pozostawionych przez Niemców przymusowo wysiedlonych po II wojnie światowej z Polski bądź o odszkodowanie od władz polskich. Popiera także roszczenia Niemców, którzy wyjechali z Polski w ramach łączenia rodzin.

ND, ab, PAP