Kryzys opóźnia dyskusję na Traktatem z Lizbony

Kryzys opóźnia dyskusję na Traktatem z Lizbony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na brukselskim szczycie w środę i czwartek przywódcy krajów UE mają przyjąć spójną i skoordynowaną odpowiedź na kryzys finansowy, z nadzieją na dalsze uspokojenie rynków. Są natomiast małe szanse na rozwiązanie ws. Traktatu z Lizbony.

"Z kryzysu finansowego powinniśmy wyciągnąć przynajmniej jeden wniosek. Potrzebujemy szybko przyjęcia Traktatu z Lizbony i silnych instytucji" - powiedział we wtorek przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso.

Francuskie przewodnictwo w UE nie ukrywa jednak, że nie ma złudzeń. Na szczycie przywódcy nie znajdą rozwiązania w sprawie impasu związanego z Traktatem z Lizbony, odrzuconym w czerwcu przez Irlandczyków. Dublin zapowiedział bowiem, że dopiero na szczycie w grudniu przedstawi "mapę drogową" - czy i kiedy może powtórzyć referendum.

Szef irlandzkiego MSZ Micheal Martin tłumaczył kilka dni temu w Brukseli, że pośpiech byłby niewskazany. W sondażach wciąż wygrywają bowiem przeciwnicy traktatu. Na szczycie premier Irlandii Brian Cowen zaprezentuje jedynie wyniki rządowego raportu na temat powodów negatywnego referendum i poinformuje o powołaniu specjalnej podkomisji w irlandzkim parlamencie, której zadaniem jest szukanie rozwiązania.

Bardziej pewne, ale też i pilniejsze, są wyniki debaty na temat kryzysu finansowego, który z USA dotarł do Europy. Oczekuje się, że przywódcy 27 państw UE potwierdzą decyzje niedzielnego szczytu unijnych członków strefy euro, w nadziei, że silne unijne stanowisko jeszcze bardziej przywróci zaufanie banków, a zwłaszcza konsumentów.

"Jestem pewny, że jutro (na szczycie) wypracujemy wspólne stanowisko. W pełni wierzę w odpowiedzialność i zdrowy rozsądek rządów. Działanie w pojedynkę byłoby zabójcze dla któregokolwiek z państw" - powiedział Barroso we wtorek. Odpowiadał na pytanie dotyczące Republiki Czeskiej, której ambasador miała wyrazić zaniepokojenie pewnymi decyzjami strefy euro.

Na szczycie w Paryżu przywódcy 15 krajów strefy euro porozumieli się w sprawie udzielania do końca przyszłego roku gwarancji na kredyty międzybankowe, będących warunkiem sprawnie działającego systemu bankowego. Przywódcy strefy euro uzgodnili też, że w razie konieczności rządy będą zasilać kapitałowo instytucje finansowe, którym grozi upadłość.

W programie szczytu jest też budzący wiele kontrowersji i niepokojów w Polsce tzw. pakiet klimatyczno-energetyczny, czyli propozycje legislacyjne mające doprowadzić do redukcji o 20 proc. emisji CO2. Ten temat będzie omawiany podczas kolacji przez przywódców państw i rządów. Francja zapowiedziała jednak, że nie liczy na porozumienia w tej sprawie już na tym szczycie, ale grudniu. Szczyt ma być okazją, by potwierdzić ambitne zobowiązania klimatyczne UE, mimo kryzysu finansowego - mówili w tych dniach zarówno prezydent Nicolas Sarkozy jak i Jose Barroso.

Szczyt będzie też okazją do omówienia stosunków UE-Rosja przed szczytem obu stron w Nicei 14 listopada i w nawiązaniu do nadzwyczajnego szczytu z 1 września po wybuchu konfliktu gruzińsko- rosyjskiego. Zdecydowano wówczas o zawieszeniu negocjacji w sprawie nowego porozumienia UE-Rosja (ang. PCA), dopóki rosyjscy żołnierze nie wycofają się na pozycje sprzed wybuchu konfliktu.

W poniedziałek francuskie przewodnictwo UE oceniło, że wraz z opuszczeniem przez rosyjskich żołnierzy stref buforowych w Gruzji "zostały spełnione warunki, by wznowić negocjacje z Rosją". Ale nie stanie się to już na szczycie, bo nie ma zgody wszystkich państw członkowskich. Polska, Szwecja, Wielka Brytania, Czechy i Litwa przekonują, że nie wystarczy wycofanie ze sfer buforowych i nie należy się spieszyć z normalizacją w stosunkach z Rosją. Temat ten został zaplanowany na kolację szefów dyplomacji "27" na szczycie.

W projekcie wniosków końcowych, które przywódcy mają przyjąć na szczycie jest też tzw. pakt imigracyjny. Nie przewiduje się jednak dyskusji na jego temat, bo treść paktu została już zaaprobowana przez ministrów spraw wewnętrznych państw UE - powiedziały francuskie źródła dyplomatyczne.

Ponadto do wniosków dołączony ma być aneks ze składem tzw. grupy refleksji nad przyszłością Unii Europejskiej, pod warunkiem oczywiście, że zaaprobują go przywódcy. Zgodnie z propozycją przewodniczącego grupy, byłego socjalistycznego premiera Hiszpanii Felipe Gonzaleza w dwunastoosobwej grupie będzie Lech Wałęsa. "Przywódcy mają zatwierdzić skład grupy lub go odrzucić, nie chcemy natomiast dyskusji" - powiedział PAP francuski dyplomata.

Grupę refleksji powołali przywódcy UE na szczycie w grudniu zeszłego roku, by pomóc Unii zmierzyć się z nadchodzącymi zmianami w perspektywie 2020-2030 roku. W intencji pomysłodawcy, Nicolasa Sarkozy'ego, grupa ma "nakreślić wizerunek i kontury Europy jutra".

pap, keb