Co się kryje w konstytucji USA?

Co się kryje w konstytucji USA?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wszyscy wiemy, jakie znaczenie dla USA ma I poprawka do konstytucji, definiująca wolność słowa, II, dająca prawo do posiadania broni, bądź XIII, znosząca niewolnictwo. Amerykańska ustawa zasadnicza była jednak modyfikowana znacznie więcej razy, z mniej lub bardziej znaczących powodów. Często były to poprawki radykalnie zmieniające jej treść i wywierające ogromny wpływ na dalszą historię Ameryki – od metody wyboru prezydenta po scenariusze filmów sensacyjnych. Z drugiej strony też niektóre pomysły legislatorów dawno pokryły się mgłą niepamięci. Oto ciekawsze z nich.
III POPRAWKA

Mimo długiego czasu jej obowiązywania, III poprawka jest przypuszczalnie najmniej znaczącym uzupełnieniem konstytucji w całej historii Ameryki, o którym poza tamtejszymi konstytucjonalistami nie wie w zasadzie nikt. Przyjęta w 1789 r. jako część Bill of Rights – serii poprawek mających ograniczyć potęgę rządu centralnego – i ratyfikowana w 1791 r., zakazuje zajmowania przez żołnierzy kwater w domach prywatnych bez zgody właściciela. Ponieważ taka konieczność nigdy nie zaistniała, nawet za czasów oskarżanej o militarystyczne ciągoty administracji Busha, przepis stał się praktycznie martwy.

V POPRAWKA

„Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie." Mało kto wie, że policjant wygłaszający słynną kwestię, skuwając przestępcę w kajdanki, streszcza tak naprawdę V poprawkę. Również stanowiąca część Bill of Rights, określa ona zasady sprawiedliwego procesu, w tym zakazuje zmuszania podejrzanego do składania zeznań przeciwko sobie. Przytaczanie jej przez stróżów prawa jest efektem decyzji Sądu Najwyższego z 1966r. w tak zwanej „sprawie Mirandy", która unieważniła przyznanie się do zarzutów porwania i gwałtu, ponieważ podejrzany, niejaki Ernesto Miranda, nie został wcześniej poinformowany o treści poprawki. Od tego czasu policjanci noszą ze sobą kartki z tekstem praw przysługujących zatrzymanym, a sam Miranda po wyjściu z więzienia zarabiał na życie rozdając na nich autografy.

XII POPRAWKA

Wyobrażacie sobie Ala Gore’a jako wiceprezydenta w administracji George’a Busha? Większość Amerykanów zapewne też nie, ale gdyby w mocy pozostały oryginalne zapisy konstytucji, tak by się stało – zgodnie z nimi wiceprezydentem zostawał kandydat, który otrzymał drugie miejsce w głosowaniu elektorów. Autorzy amerykańskiej ustawy zasadniczej nie przewidzieli jednak „wojny na górze" wśród politycznych elit i powstania zaciekle zwalczających się frakcji. W efekcie w 1796 r., gdy prezydentem został federalista John Adams, a wiceprezydentem antyfederalista Thomas Jefferson, administracja została sparaliżowana przez wzajemne kłótnie obu stronnictw. Kohabitacja została szczęśliwie zakończona w wyborach w 1800 r., ale dał wtedy o sobie znać nowy problem. Co prawda kandydaci antyfederalistów: Jefferson i Aaron Burr zdystansowali Adamsa i innych rywali, ale obaj zajęli ex aequo pierwsze miejsce. Decyzja o rozdysponowaniu między nich miejsc na szczycie władzy przeszła na Izbę Reprezentantów. Głosowania w niej faworyzowały Jeffersona, ale nie był w stanie on osiągnąć bezwzględnej większości. Po 35 nieudanych próbach wyłonienia zwycięzcy za Jeffersonem ujął się w końcu lider opozycji, Alexander Hamilton, który uważał go za mniejsze zło od Burra, i przekonał swoich ludzi do głosowania na człowieka, którego wybór jeszcze kilka miesięcy wcześniej według federalistów oznaczał palenie Biblii na ulicach i śpiewanie w kościołach Marsylianki. Decyzja Hamiltona uratowała młodą demokrację, ale zraziła Burra, którego ambicje wykraczały poza fotel wiceprezydencki. Niechęć między politykami doprowadziła w końcu do pojedynku, w którym górą był Burr. Stał się on w ten sposób pierwszym wiceprezydentem, który w czasie sprawowania urzędu strzelał do drugiego człowieka (drugim był Dick Cheney przypadkowo na polowaniu) i jedynym, który uczynił to ze skutkiem śmiertelnym. Stąd, żeby uniknąć dalszych strat w ludziach, w 1804 r. weszła w życie poprawka zmuszająca partie do wystawienia oddzielnych kandydatów na prezydenta i wiceprezydenta oraz uniemożliwiająca elektorom rozdzielanie głosów. System ten obowiązuje do dziś, zapewniając, że dwie najważniejsze osoby w państwie pochodzą z tej samej partii.

XX POPRAWKA

Przez większą część historii USA prezydent i Kongres nie rozpoczynali swoich kadencji w styczniu, jak to się dzieje obecnie, ale dopiero w marcu, 4 miesiące po wyborach. Zapisy konstytucji w tej materii były wymuszone warunkami panującymi w XVIII w., kiedy nowo wybrany polityk potrzebował czasu na uporządkowanie spraw w domu i podróż do stolicy. Wraz z postępem w dziedzinie komunikacji tak długa przerwa przestała być konieczna, a wręcz przeciwnie, powodowała przestój w rządzeniu państwem. Dało to o sobie znać na początku 1933 r., gdy kraj pogrążony był w Wielkim Kryzysie. Odchodzący prezydent, Herbert Hoover, nie czuł się specjalnie zobowiązany walczyć z załamaniem ekonomicznym, a zwycięzca wyborów, Franklin Delano Roosevelt, mimo, że miał pomysły na przełamanie recesji, nie mógł ich wcielić w życie aż do wiosny. Żeby na przyszłość uniknąć takich sytuacji, poprawka ratyfikowana w tym samym roku przenosiła daty inauguracji na odpowiednio 3 (Kongres) i 20 stycznia (prezydent), co obowiązuje do dnia dzisiejszego.

XXII POPRAWKA

Konstytucja pierwotnie nie przewidywała limitu kadencji prezydenckich, pozwalając jednej osobie pełnić urząd przez nieokreśloną liczbę lat. Szybko jednak wykształcił się inny zwyczaj, któremu początek dał Jerzy Waszyngton – choć był namawiany przez zwolenników do kandydowania po raz trzeci, odmówił, argumentując, że zbyt długie sprawowanie urzędu przez jedną osobę może być zagrożeniem dla demokracji (choć pewien wpływ na jego decyzję miały również względy zdrowotne). Od tego czasu przez prawie 150 lat żaden z prezydentów nie rządził dłużej niż przez dwie kadencje, a próby przełamania tradycji podejmowane przez Ulyssesa S. Granta w 1880 r. i Theodore’a Roosevelta w 1912 r. zakończyły się niepowodzeniem. Dopiero w 1940 r. w obliczu wojny światowej Franklin Delano Roosevelt uznał, że tylko on jest odpowiednim politykiem, by przeprowadzić Amerykę przez globalny kryzys i został wybrany po raz trzeci z dużą przewagą nad rywalem. Powtórzył ten wyczyn w 1944 r., walcząc jako jedyny prezydent w historii o czwartą kadencję, jednak zmarł w kilka miesięcy po jej zainaugurowaniu. Po wojnie Kongres, uznając wielkość Roosevelta, zdecydował jednak, by nie powtarzać tego precedensu, uchwalając w 1947 r. poprawkę przelewającą na papier zwyczaj ustanowiony przez Waszyngtona, która weszła w życie w 1951 r. Ponieważ uznano, że zgodnie z zasadą ochrony praw nabytych nie obejmowała ona ówczesnego gospodarza Białego Domu, Harry Truman został ostatnim prezydentem w historii, który mógł ubiegać się o trzecią i dalsze kadencje. Faktycznie Truman starał się w 1952 r. po raz kolejny o nominację własnej partii, ale słabe wyniki w prawyborach skłoniły go do porzucenia tego pomysłu.

XXVII POPRAWKA

Ostatnia przyjęta, XXVII poprawka, zakazuje podwyższania sobie uposażenia przez Kongres w trakcie jego kadencji (wszelkie zmiany mogą wejść w życie dopiero po najbliższych wyborach) – ale okoliczności jej wejścia w życie czynią ją wyjątkową. Poprawka oryginalnie również była częścią Bill of Rights , nie została jednak ratyfikowana przez wystarczającą liczbę stanów i z czasem uległa zapomnieniu. Dopiero w 1982 r. natrafił na nią student prawa Gregory Watson, zbierający materiały do pracy zaliczeniowej. Watson rozpoczął kampanię zmierzającą do włączenia swojego odkrycia do konstytucji, co spotkało się z przychylnym odzewem. Poprawka zyskała wystarczającą liczbę ratyfikacji i tym samym weszła w życie w 1992 r. – ponad 202 lata od jej uchwalenia. Taki manewr nie jest jednak możliwy do powtórzenia: poprawki uchwalane w późniejszych latach mają ograniczenia czasowe ratyfikacji, po przekroczeniu których trafiają do kosza.