Inspektorzy MAEA w czerwcu znaleźli na terenie syryjskiego kompleksu "znaczące" ślady uranu. Nie były one jednak wystarczające, by udowodnić, że znajdował się tam reaktor. Potrzebne jest dalsze dochodzenie - mówi raport MAEA, który otrzymały agencje Reuters i AP.
MAEA poprosi Syrię o próbki gruzów i wyposażenia zabranego ze zbombardowanego przez Izrael kompleksu.
Zdaniem Stanów Zjednoczonych kompleks ten był obiektem nuklearnym. Damaszek utrzymuje, że był to nieużywany budynek wojskowy, ślady uranu niemal na pewno pochodzą z materiału, którym go zbombardowano, a zdjęcia satelitarne i inne materiały wywiadowcze zostały sfabrykowane.
Choć nie można wykluczyć, że budynek nie był przeznaczony do celów nuklearnych, pewne jego cechy oraz dostępność wody do chłodzenia nasuwają analogie z instalacjami z reaktorem - mówi raport, który zostanie przedstawiony gubernatorom MAEA przez spotkaniem zaplanowanym na 27-28 listopada.
Ponadto Syria nie przedstawiła dokumentacji, o jaką MAEA prosiła, i nie zgodziła się na wizytę inspektorów w trzech innych miejscach, w których mogą znajdować się dowody związane z izraelskim nalotem.
Raport podkreśla, że w dochodzeniu "poważnie przeszkadza jednostronne użycie siły przez Izrael" i zwlekanie przez siedem miesięcy przez USA z przekazaniem stosownych informacji wywiadowczych; w tym czasie Syria zdążyła postawić nowy budynek w miejscu zbombardowanego.
"W świetle tego weryfikacja sytuacji przez agencję jest utrudniona i złożona, pochłania więcej czasu i środków" - napisano w raporcie.
MAEA poprosi również Izrael o informacje na temat pochodzenia śladów uranu, o których mówi Syria.
W raporcie podano też, że Iran, pomimo sankcji, nadal rozwija program wzbogacania uranu i od dwóch miesięcy nie współpracuje z inspektorami.
Według raportu Teheran zaplanował instalację od początku przyszłego roku kolejnej baterii 3 tysięcy wirówek, obok już wzbogacających uran 3800 wirówek i jeszcze 2200 stopniowo uruchamianych.
Iran utrzymuje, że wzbogacanie uranu służy do produkcji paliwa dla cywilnej energetyki jądrowej, a Zachód obawia się, że może ono posłużyć do wyprodukowania bomby.
ND, PAP