Hanne Dahl jako jedyna broniła Vaclava Klausa przed obcesowością swoich kolegów.
Spotkanie z reprezentantami czeskiego parlamentu rozpoczął liberalny brytyjski deputowany mówiąc, że nie wyobraża sobie, by Czechy mogły objąć prezydenturę, jeśli nie przyjmą traktatu - pisze portal fronda.pl.
Graham Watson, o którym mowa, przewodniczący Grupy Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, na swoim blogu podróż komentuje jednym zdaniem: – Podczas naszego spotkania z prezydentem doszło do wymiany kilku ostrych zdań.
- Sprawa wygląda tak – wyjaśnia Hanna Dahl – że kwestia traktatu trafiła do czeskiego Sądu Konstytucyjnego. Niektórzy uważają bowiem, że jest on niezgodny z konstytucją. Ani parlament, ani senat nie mogą go ratyfikować tak długo, jak sprawa w sądzie pozostaje w toku.
- Pomyślałam, że było to nieprzyzwoite, żeby deputowany robił wrażenie, że jest na tyle kompetentny, aby krytykować prawowity, demokratyczny proces, a przez to kwestionować fundamentalną zasadę, że w Unii Europejskiej wszystkie kraje są równe. Za kogo on się uważa? - pyta Dahl i dodaje: – Nie tylko złamał według mnie wszelkie zasady gościnności. Nie cofnął się również przed pokazaniem, że uważa prezydenta Czech niemal za imbecyla, ponieważ Klaus popiera poddanie traktatu ocenie czeskiego sądu i deklaruje się jako przeciwnik zrzeczenia się przez Czechy części suwerenności, czego wymaga traktat lizboński.
- Zupełnie inną sprawą jest polityczna powaga tej sytuacji – pisze dalej duńska eurodeputowana. - Jesteśmy o krok od przyjęcia traktatu, który poprzez pojęcie „podwójnej większości" przenosi więcej władzy na największe państwa w Unii. Trwa proces wprowadzania traktatu, który odbiera niektórym państwom prawo posiadania Komisarza. Kiedy jedno z najmniejszych państw ośmiela się tym martwić to mówi się mu, żeby przestało.
Fronda.pl informuje, iż zdaniem Dahl, podczas czeskiej wizyty wyszła na jaw hipokryzja deklaracji o równości państw Unii - Małe państwo może być bez żadnego problemu zastraszane i poniżane.
fronda.pl, ND