UE chce skuteczniej ścigać piratów drogowych

UE chce skuteczniej ścigać piratów drogowych

Dodano:   /  Zmieniono: 
By skończyć z bezkarnością zagranicznych kierowców łamiących przepisy na drogach państw UE, Parlament Europejski ogromną większością głosów poparł nowy unijny system wymiany danych, który ułatwi ich identyfikację i ściganie.

Na nowy system wciąż jednak nie ma jeszcze zgody wszystkich krajów członkowskich; rządy na równi z eurodeputowanymi mają prawo do współdecydowania o tej legislacji.

Obecnie kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość w innym państwie Unii Europejskiej, pozostaje, poza nielicznymi wyjątkami, bezkarny. System automatycznych radarów i kamer nie jest w stanie ustalić jego tożsamości. Podobnie jest w przypadku kontroli dokonanej przez policję, która nie ma środków, by potwierdzić dane schwytanego na jeździe po pijanemu zagranicznego kierowcy i jego samochodu.

Ta bezkarność nie tylko niekorzystnie wpływa na bezpieczeństwo drogowe, ale także jest dyskryminująca w stosunku do krajowych sprawców wykroczeń, którzy ponoszą kary. By z tym skończyć, w marcu Komisja Europejska zaproponowała zbudowanie w ciągu trzech lat systemu komputerowego, który połączy krajowe rejestry kierowców i pojazdów. Dzięki temu belgijski system "rozpozna" auto na polskich numerach i dostanie z Polski dane kierowcy. To umożliwi wysłanie z zagranicy mandatu na polski adres.

Obecnie mandatów często nawet się nie wystawia, skoro nie wiadomo, pod czyj adres mają trafić.

System ma znaleźć zastosowanie w przypadku przekroczenia dozwolonej prędkości, jazdy pod wpływem alkoholu, jazdy bez zapiętych pasów bezpieczeństwa oraz przejechania na czerwonym świetle. Razem te cztery kategorie złamania prawa są powodem trzech czwartych wypadków śmiertelnych na drogach UE.

"Kierowcy dwa razy pomyślą, zanim złamią przepisy, jeśli będą wiedzieli, że mandat trafi za nimi do domu" - powiedział lider frakcji liberałów i demokratów w PE Graham Watson.

Jednak w Radzie UE dotąd nie udało się znaleźć porozumienia z powodu oporu niektórych krajów przed automatycznym uznawaniem sankcji karnych nałożonych gdzie indziej - zwłaszcza że są one różne w różnych krajach.

Ponadto są wątpliwości, czy nowy system znacząco poprawi egzekwowanie nałożonych mandatów, bowiem kraje członkowskie, mimo zobowiązania na poziomie UE sprzed trzech lat, bardzo niechętnie podejmują współpracę w tej sprawie.

By rzeczywiście zmusić kierowcę do zapłacenia mandatu, potrzeba bowiem zaangażowania władz jego kraju. Miała to zapewnić tzw. decyzja ramowa, przyjęta jednogłośnie przez kraje członkowskie UE w 2005 roku. Zgodnie z nią np. zapłatę mandatu wystawionego Polakowi przez władze niemieckie egzekwowałyby władze polskie - tak samo, jak wobec Polaków łamiących przepisy w Polsce. Problem polega na tym, że decyzję tę wdrożyło dotąd tylko kilka krajów UE, choć termin minął półtora roku temu. Reszta zwleka, tym samym uniemożliwiając skuteczne, ponadgraniczne ściganie piratów drogowych.

W założeniu KE nowy system ma położyć kres poczuciu bezkarności kierowców, kiedy tylko opuszczą oni własny kraj. Statystyki dla całej UE nie istnieją, ale dane dla poszczególnych krajów pokazują skalę problemu. Np. we Francji zagraniczni kierowcy stanowią 5,1 proc. wszystkich użytkowników dróg, ale odpowiadają aż za 15 proc. przypadków przekroczenia prędkości. W niewielkim, tranzytowym Luksemburgu to odpowiednio 14 i 30 proc.

Od 2001 roku celem UE w dziedzinie bezpieczeństwa drogowego jest zmniejszenie o połowę liczby śmiertelnych ofiar wypadków. W 2001 r. na drogach 27 państw, które obecnie są państwami członkowskimi UE, zginęło 54 tys. osób. W 2007 roku śmiertelnych ofiar było 43 tys. Odpowiada to liczbie ofiar pięciu średniej wielkości samolotów pasażerskich tygodniowo.

Do propozycji KE eurodeputowani wnieśli kilka poprawek. Chcą m.in., by policje krajów członkowskich objęły co roku kontrolą poziomu alkoholu 30 proc. kierowców. Z kolei liczba kontroli prędkości powinna być zwiększona o 30 proc. tam, gdzie liczba ofiar na drogach jest powyżej średniej (czyli m.in. w Polsce)

pap, keb