Nowy rząd, stare problemy

Nowy rząd, stare problemy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pogłoski o śmierci Belgii pojawiają się regularnie. Królestwo mimo to ciągle jeszcze istnieje i zachowuje jedność. Z coraz większym jednakowoż trudem. Nowy, stary rząd to jedynie środek przeciwbólowy a nie lekarstwo na chorobę, toczącą Belgię.
Premier Yves Leterme to z pewnością jeden z największych przegranych kończącego się roku. Choć wybory wygrał w cuglach, każdy kolejny miesiąc zmniejszał kredyt zaufania, jakim obdarzyli go wyborcy. Sam proces formowania rządu był kilkumiesięczną gehenną. Potem nadszedł kryzys, związany z okręgami wyborczymi. I wreszcie kryzys finansowy i niezdarne próby ratowania banku Fortis. Belgijscy dziennikarze przyznają po cichu, że Leterme był tu kozłem ofiarnym, bo tak naprawdę zawinił minister finansów. Jednak to premier podał się do dymisji.

Nowy rząd już na samym starcie ma o wiele trudniejszą misję niż poprzedni - kryzys finansowy i jego konsekwencje jeszcze bardziej nasilają wcześniejsze flamandzko-walońskie animozje. Nieprzypadkowo flamanadzkie gazety podały informację, że dług publiczny Belgii zwiększył się do poziomu 300 mld euro. Tymczasem dług publiczny Flandrii wynosi - ponoć - zero... Oznacza to, że kryzys finansowy jeszcze bardziej powiększy przepaść ekonomiczną między bogatą Flandrią a biedną Walonią, co może jeszcze bardziej zantaganizować obie prowincje. Wszystko to niestety nie wróży dobrze nowemu rządowi.