USA: nominat na ministra zalegał z podatkiem

USA: nominat na ministra zalegał z podatkiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mianowany przez Baracka Obamę ministrem skarbu Timothy F. Geithner był winien fiskusowi ponad 40 tys. dolarów; zaległe podatki zapłacił po audycie, a częściowo dopiero gdy sztab Obamy prześwietlał jego życiorys jako kandydata do gabinetu.

Kiedy wyszły to na jaw, Republikanie wstrzymali jego przesłuchania przed senacką komisją finansową we wtorek. Komisja wyznaczyła ich termin na środę, 21 stycznia, dzień po inauguracji Obamy.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że urząd podatkowy (IRS) wchodzi w skład resortu skarbu, który 47-letni Geithner ma objąć. Nie przewiduje się jednak, by zatwierdzenie jego nominacji było poważnie zagrożone.

Demokraci twierdzą, że nominat popełnił "błąd w dobrej wierze", wynikający stąd, że przy rozliczaniu się z podatków polegał na pomocy doradcy podatkowego, który źle je policzył. Oświadczenie w jego obronie złożył rzecznik przydenta-elekta Robert Gibbs.

Większość zaległości powstała w latach 2001-2004, kiedy Geithner pracował w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. MFW, podobnie jak Bank Światowy, sam płaci podatki swoich pracowników będących obywatelami USA. Wyjątkiem są podatki na Social Security, czyli federalny fundusz emerytalny, oraz na Medicare, czyli fundusz ubezpieczeń medycznych - te bowiem pracownik MFW musi płacić z własnej kieszeni.

Kiedy audyt przeprowadzony w 2006 r. wykrył, że Geithner nie zapłacił podatków na Social Security i Medicare za lata 2003-2004, ten je uregulował. W czasie jego "lustracji" jako kandydata na ministra skarbu wykryto, że Geithner nie zapłacił ich również za dwa poprzednie lata.

Już jako nominat Obamy, Geithner, obecny szef nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej (banku centralnego), zapłacił w końcu wszystkie zaległości, w wysokości prawie 43.000 dolarów. Oprócz podatków na Social Security złożyły się na nie jeszcze takie pozycje jak: niezapłacone odsetki za przedwczesne podjęcie pieniędzy z rachunku emerytalnego, bezprawne odpisy z tytułu prowadzenia drobnego biznesu i nielegalne odpisy z tytułu datków na cele dobroczynne.

Urząd podatkowy darował Geithnerowi kary, które mógł mu wymierzyć. Nominat twierdzi, że nie chciał oszukać IRS, a tylko popełnił błąd typowy dla pracowników instytucji międzynarodowych, którzy normalnie są zwolnieni z podatków.

Jednak Republikanie z senackiej komisji finansowej przedstawili dokumenty MFW pokazujące, że pracownicy funduszu są wielokrotnie informowani, że muszą płacić podatki na Social Security i Medicare.

Na domiar złego dla Geithnera wyszło też na jaw, że jego pomoc domowa, kobieta pochodząca z Ameryki Łacińskiej, przez trzy miesiące nie miała prawa pobytu w USA, ponieważ wygasły jej dokumenty potwierdzające legalny status imigracyjny.

Podobne problemy spotykają wielu nominatów do rządu, czyli osoby z amerykańskich elit, zatrudniające zwykle w domu imigrantów. W czasie formowania gabinetu prezydenta Billa Clintona jego dwie kandydatki na prokuratora generalnego musiały się wycofać, kiedy okazało się, że zatrudniały nielegalne imigrantki jako służące albo nianie do dzieci.

Nie oczekuje się jednak, by Senat nie zatwierdził nominacji Geithnera, choćby dlatego że mają tam większość Demokraci i kontrolują oni wszystkie komisje senackie.

Geithner, błyskotliwy ekonomista ze stażem pracy w ministerstwie skarbu w administracji Clintona, uważany jest za kluczową postać w obecnym gabinecie z uwagi na kryzys gospodarczy na skalę nie znaną od czasu Wielkiej Depresji z lat 30. zeszłego wieku.

Od niego w głównej mierze zależy, jak rząd poradzi sobie z sytuacją i sprawa jego podatków jawi się teraz jako raczej marginalna.

ND, PAP