Powodem są protesty greckich rolników, którzy blokują również granicę z Bułgarią.
Według ostatnich danych bułgarskiej policji granicznej kolejka ma 9 km; składa się z 300-350 pojazdów. Z greckiej strony kolejka ma ok. 5 km.
Jak podają bułgarskie media, na granicy stoją głównie ciężarówki polskie, węgierskie i rumuńskie oraz rumuńskie autobusy. Konsulat RP w Sofii poinformował, że żaden kierowca nie zwracał się o pomoc do placówki.
Rzeczniczka regionalnego urzędu policji w Błagojewgradzie podała, że nie ma doniesień o incydentach. Jedynie kilkunastu pijanych greckich protestujących rolników próbowało wedrzeć się w nocy ze środy na czwartek na terytorium Bułgarii.
"Kierowcy czekają spokojnie, chociaż warunki są trudne. Nie wiemy, dlaczego (czekają), skoro zostali uprzedzeni. Nie skorzystali oni z możliwości przejazdu przez Macedonię i wjazdu do Grecji przez przejścia, gdzie nie ma blokad" - powiedział dyżurny policji drogowej.
W ostatnich dniach bułgarskie władze kilkakrotnie radziły kierowcom korzystać z przejścia Zlatarewo na granicy z Macedonią i stamtąd przez przejście Dojran do Grecji. Macedonia jednak nie jest krajem unijnym, a nie wszyscy kierowcy mają odpowiednie dokumenty na przekroczenie zewnętrznych granic UE.
W piątek nadal zamknięte były dwa punkty graniczne: Kulata oraz Ilinden przy miastach Goce Dełczew i Drama w południowo-zachodniej Bułgarii. W południe ma być zamknięte ostatnie przejście Kapitan Petko Wojwoda-Ormenion niedaleko Swilengradu na południowym wschodzie.
Greccy rolnicy domagają się wyższych subsydiów i innych świadczeń, a także niższych podatków na paliwa. Twierdzą, że ich straty w tym roku mogą sięgnąć 500 mln euro. Chcą także korzystniejszych cen na bawełnę, kukurydzę i pszenicę. Jak przekonują, w 2007 roku bawełnę sprzedawano po 42 eurocenty za kilogram, a w 2008 już tylko za 17 eurocentów.
ND, PAP