Zaledwie kilka godzin po opuszczeniu Somalii przez wspierające rząd w Baidoa wojska etiopskie, do miasta wkroczyli bojownicy ugrupowania al Szabaab. Atak nadszedł z dwóch kierunków. Doszło do ostrej wymiany ognia.
Według świadków w czasie walk napastnicy zajęli stary spichlerz, pełniący rolę parlamentu, lotnisko, a także pusty pałac prezydencki.
Mieszkańcy miasta widzieli później bojowników al Szabaab patrolujących ulice z okrzykiem "Allah Akbar!" (Bóg jest wielki).
Po wyjeździe Etiopczyków w mieście doszło do rozbojów i masowych kradzieży.
"Moi ludzie są w tej chwili w Baidoa i w mieście panuje spokój" - zapewnił przywoływany przez agencje rzecznik islamistów szejk Muchtar Robow Abu Mansur.
Trwają negocjacje z przedstawicielami strony rządowej w celu osiągnięcia pokoju.
Tymczasowe Zgromadzenie Narodowe (somalijski parlament) odbywa obecnie posiedzenia w sąsiadującym z Somalią Dżibuti. Tam też w tym tygodniu deputowani wybiorą nowego prezydenta, choć rozważa się przesunięcie głosowania.
Parlamentarzyści zgodzili się już, aby dwukrotnie zwiększyć skład izby, z 200 do 400 członków, i dopuścić do głosu umiarkowanych muzułmanów z opozycji.
Społeczność międzynarodowa, w tym Unia Afrykańska (UA) i ONZ, nalega, aby powołać rząd jedności narodowej. Według nich to jedyna możliwość przywrócenia pokoju w tym 10-milionowym kraju, rozrywanym przez ciągły konflikt od 1991 roku.
ND, PAP
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!