Kremlowscy Sarmaci

Dodano:   /  Zmieniono: 
„Zastaw się, a postaw się” – Rosjanie z czystym sumieniem mogą zaadoptować to sarmackie zawołanie. Nie zważając na własne problemy gospodarcze, Kreml szczodrą ręką sypie pieniędzmi w stronę „bliskiej zagranicy”.
Białoruś, Kirgizja, Armenia, teraz być może i Ukraina otrzymały pożyczki idące w miliardy dolarów. Jak by tego było mało, jest jeszcze wspólny fundusz stabilizacyjny Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej, wart 10 miliardów dolarów. Lwią część tej sumy zobowiązała się wyłożyć Federacja.

Szczodre gesty Moskwy przynoszą jednak efekty odwrotne do zamierzonych. Cóż z tego, że Kirgistan zamknął amerykańską bazę wojskową, jeśli swoje terytorium zaproponował USA „bratni" Rosji Tadżykistan? Białoruś – której Kreml zapewnił dwumiliardową pomoc – bynajmniej nie rozpływa się z wdzięczności. Mińsk dał do zrozumienia, że na przekór podpisanym umowom, białoruscy żołnierze nie będą uczestniczyć w siłach szybkiego reagowania Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), który miał być przecież – w zamysłach Miedwiediewa –„nie gorszy niż NATO”.

Zamiast skupić się na gaszeniu pożaru we własnym domu, Rosja śni swój sen o potędze. W ten właśnie sposób wykopał sobie grób Związek Radziecki. Tyle, że dzisiejszym Rosjanom daleko do homo sovieticusów. Ludzie coraz głośniej zadają pytania, na co idą ich podatki. Postsowiecki imperializm może stanąć ością w gardłach kremlowskich dygnitarzy.