Irlandia Północna: atak na brytyjską bazę. Polak ranny

Irlandia Północna: atak na brytyjską bazę. Polak ranny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Do sobotniego ataku na brytyjską bazę wojskową w Irlandii Północnej, w którym zginęło dwóch żołnierzy i czterech ludzi zostało rannych, przyznało się ugrupowanie Real IRA (Prawdziwa IRA) - podała w niedzielę brytyjska telewizja Sky News. W ataku został ciężko ranny obywatel Polski.

Informację o odpowiedzialności za strzelaninę ugrupowanie miało przekazać telefonicznie jednemu z dublińskich dzienników, "Sunday Tribune".

Real IRA, inaczej RIRA - to radykalny odłam Irlandzkiej Armii Republikańskiej, który jest przeciwny porozumieniu pokojowemu. Ugrupowanie powstało w 1997 roku, a rok później zorganizowało w mieście Omagh w Irlandii Północnej zamach, w którym zginęło ok. 30 osób.

Do ataku doszło w sobotę wieczorem przy wjeździe do bazy Massereene, w hrabstwie Antrim, ok. 25 km na północny zachód od Belfastu. Napastnicy zaczęli strzelać, gdy grupa żołnierzy odbierała pizzę od dostawców. Zginęło dwóch ok. 20-letnich brytyjskich żołnierzy. Obrażenia odniosły cztery osoby, w tym dwaj dostawcy pizzy. Konsulat generalny RP w Edynburgu poinformował, że ciężko ranny został polski obywatel. Polak był jednym z dostawców pizzy.

Dziennikarka "Sunday Tribune" Suzanne Breen, która otrzymała telefon od RIRA, powiedziała, że rzecznik grupy określił dostawców pizzy jako "kolaborantów" brytyjskiej armii.

Detektyw superintendent Derek Williamson powiedział dziennikarzom, iż napastnicy, których było co najmniej dwóch, otworzyli ogień z broni automatycznej, strzelając na oślep do grupy żołnierzy, a następnie wysiedli z samochodu i strzelali do leżących. Sprawców nie ujęto.

Brytyjskie i irlandzkie rządy zgodnie potępiły atak. Brytyjski premier Gordon Brown określił go jako "zły i tchórzliwy".

"Żadne morderstwo nie będzie mogło wykoleić procesu pokojowego, który ma poparcie większości mieszkańców Irlandii Północnej. Wzmocnimy nasze wysiłki, by uczynić proces pokojowy trwałym" - podkreślił.

Natomiast premier Irlandii Brian Cowen oświadczył, że "mała grupa złych ludzi nie może narazić na szwank woli narodów wspólnego życia w pokoju".

Przewodniczący republikańskiej partii Sinn Fein (My Sami) Gerry Adams ocenił, że celem napastników jest "powrót brytyjskich żołnierzy na ulice", a takie akty określił jako "przynoszące efekty przeciwne do zamierzonych".

Atak nastąpił kilka dni po policyjnych ostrzeżeniach przed możliwymi atakami dysydenckich odgałęzień IRA. Bojownicy IRA w roku 2005 obiecali rozbrojenie się, ale działalności nie zaprzestały pomniejsze ugrupowania, jak Real IRA i Continuity IRA (Kontynuacja IRA).

Sobotni incydent ocenia się jako jeden z najpoważniejszych od układu pokojowego z 1998 r.

Układ ten zakończył trwający od 30 lat zbrojny konflikt między IRA, wspieraną przez katolicką mniejszość, a ugrupowaniami protestanckich lojalistów, opowiadających się za utrzymaniem zależności Irlandii Północnej od Wielkiej Brytanii. Ocenia się, że w walkach zginęło ponad 3 tys. osób.

Północnoirlandzka policja (PSNI) potwierdziła, iż w strzelaninie przed brytyjską bazą wojskową w Massereene w hrabstwie Antrim (24 km na północ od Belfastu) w sobotę wieczór "krytycznie ranny" został obywatel polski.

Polak dostarczał pizzę zamówioną przez żołnierzy (wraz z drugim pracownikiem tej samej pizzerii Domino's, który jechał osobnym samochodem), gdy nieznani osobnicy otworzyli ogień z przejeżdżającego samochodu, a następnie strzelali do leżących.

Zginęło dwóch żołnierzy, dwóch dalszych zostało ciężko rannych. Polak i drugi dostawca także zostali ranni.

Wiadomość nagrana przez policję o 16.30 czasu lokalnego na automatyczną sekretarkę informuje, że Polak mieszkał w Irlandii Płn., a jego rodzina zarówno w Polsce, jak i w prowincji jest informowana na bieżąco o jego stanie.

Źródła medyczne w głównym szpitalu dla ostrych przypadków w Belfaście (Queen Victoria Hospital) powiedziały PAP, że Polak przebywa w lokalnym szpitalu w Antrim i na obecnym etapie nie wiadomo, czy zostanie przeniesiony do szpitala w Belfaście.

W szpitalu w Antrim odwiedziła go narzeczona lub krewna - informuje to samo źródło.

Policja nie ujawniła jego tożsamości, ale potwierdziła, iż wraz z kolegą był pracownikiem pizzerii Domino's. Według telewizji RTE Polak ma 32 lata. Jego kolegą z pracy jest 19-letni Anthony Watson, którego stan określa się jako poważny.

Nieoficjalne doniesienia mówią o tym, iż napastnicy skorzystali z okazji stworzonej przez dostawę pizzy, która wyprowadziła żołnierzy poza bramę, by ich zaatakować.

RTE cytuje głównego komisarza policji Dereka Williamsona, według którego był to zaplanowany zamach terrorystyczny, a intencją napastników było zabicie także obu dostawców.

Do zamachu przyznała się tymczasem rozłamowa frakcja Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA) - RIRA, czyli tzw. Prawdziwa IRA. Do dublińskiej gazety "The Sunday Tribune" zatelefonowała osoba podająca się za reprezentanta brygady RIRA z hrabstwa South Antrim i zidentyfikowała się za pomocą kodu.

Ten pierwszy atak terrorystyczny w Irlandii Płn. na tak poważną skalę od 10 lat został powszechnie potępiony przez polityków, przywódców różnych Kościołów i liderów społeczności lokalnej.

Szef północnoirlandzkiej policji Hugh Orde powiedział, że nie ma planów zwiększenia liczebności sił specjalnych w prowincji, która w wyniku procesu pokojowego ma duży zakres wewnętrznej autonomii.

W koszarach w Massereene stacjonuje jednostka inżynieryjno- saperska brytyjskiej armii. Koszary mają być zamknięte w 2010 r. Żołnierze, którzy zostali zabici i ranni w ataku, mieli odlecieć w niedzielę do Afganistanu.

pap, keb