"O ile wiem mówi o tym wielu naszych partnerów" - zauważyła Tymoszenko. I dodała: "ale to bankructwo nie nadchodzi i nigdy nie nadejdzie".
"Znam dosyć dobrze sytuację Ukrainy: nie ma powodów, by mówić o czymś takim" - zapewniła szefowa rządu. "Przeżyliśmy dość ciężką zimę. Ale teraz nadeszła wiosna" - podkreśliła Tymoszenko.
Zdaniem ukraińskiej premier zaniepokojenie budzi natomiast obecny protekcjonizm stosowany przez niektóre kraje, gdyż wyrządza on "wielką szkodę światowej gospodarce".
Objawia się on - według niej - "zamknięciem rynków na import, ze wszystkimi możliwymi przeszkodami", a także "redukcją skali przetargów, otwartych dla zagranicznych firm".
"Używa się publicznych pieniędzy, by nabywać produkty i usługi wyłącznie krajowe. I ma miejsce wycofywanie inwestycji z innych państw, także ze strony międzynarodowych banków" - powiedziała Tymoszenko.
Zapytana, czy jakiś kraj daje wyjątkowo zły przykład takich praktyk, odparła: "Wszyscy; w ten lub inny sposób, częściowo lub całkowicie".
"Ale elity, politycy, menedżerowie starają się wszędzie postępować w ten sam sposób. I to jest wielki błąd" - oceniła premier Ukrainy w rozmowie z włoską gazetą.
Mówiąc o napięciach z Rosją na tle dostaw gazu oraz porozumieniu Kijowa z Unią Europejską w sprawie modernizacji ukraińskich gazociągów, Tymoszenko oświadczyła: "W Moskwie podejrzewa się, że Ukraina potajemnie chce sprywatyzować sieć gazociągów tranzytowych z Rosji do Europy".
"Zrobimy wszystko, by przekonać Rosję, że tak nie jest" - dodała Tymoszenko.
ND, PAP