Co z "resetem"?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komentując środowe spotkanie prezydenta USA Baracka Obamy z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem w Londynie, wybitny znawca Rosji prof. Richard Pipes wyraził wątpliwości, czy mamy do czynienia z poważniejszą zmianą w stosunkach USA z Rosją.

"Zapowiedź negocjacji nad nowym traktatem o redukcji strategicznych arsenałów nuklearnych to dobra wiadomość, ale poza tym Rosjanie nie są zbyt gotowi wyjść nam naprzeciw. Mam nadzieję, że się mylę, ale myślę, że na większość amerykańskich propozycji odpowiedzą: nie" - powiedział w rozmowie z PAP Pipes, który w administracji prezydenta Reagana pracował w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu.

Zdaniem profesora, dotychczasowe oświadczenia Rosji na temat stosunków między obu krajami za rządów prezydenta Obamy w USA to tylko "miłe słówka, kampania PR-u".

"W ofertach Obamy Rosjanie widzą przejaw słabości i okazję, by naciskać mocniej. Jestem więc sceptyczny, czy to do czegoś doprowadzi. W sprawie Iranu nie widzę, by Rosjanie powiedzieli cokolwiek, co by sugerowało, że łagodzą swe stanowisko" - powiedział Pipes.

Problem polega na tym - dodał - że "psychologicznie jest dla nich bardzo ważne, aby przeciwstawiać się Amerykanom. Rząd rosyjski i opinia publiczna chcą, by Rosja była supermocarstwem. A ponieważ nim nie jest, jedyny sposób dowiedzenia, że jest inaczej, to powiedzieć Amerykanom: nie. W Rosji jest poważny kryzys gospodarczy i jedna z metod radzenia sobie z tą sytuacją to udawać supermocarstwo".

Pipes zaznaczył, że sygnałem, czy rosyjska polityka się zmienia, będzie decyzja w sprawie rakiet przeciwlotniczych, które Rosja miała przekazać Iranowi.

"To będzie bardzo ważne. Jeżeli Rosja odmówi ich wysłania, będzie to prawdziwe ustępstwo na rzecz USA. Według prasy rosyjskiej, jeszcze ich nie wysłano. Wydaje się, że jest pewna niezgoda w tej sprawie w rządzie rosyjskim, czy należy to robić. To będzie sygnał ich prawdziwych intencji" - powiedział.

pap, keb