Demonstracje antyrządowe w Kijowie

Demonstracje antyrządowe w Kijowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Kijowie zakończyły się demonstracje zorganizowane przez opozycyjną Partię Regionów Ukrainy, podczas których nawoływano do ustąpienia nie radzących sobie z kryzysem władz.

"Apeluję do całego narodu ukraińskiego: dajmy władzom ostatnią szansę. Koalicja (parlamentarna) obiecała, że do 14 kwietnia przedstawi program antykryzysowy i wtedy będziemy wyciągać wnioski. Na razie przerywamy protesty" - ogłosił przywódca opozycyjnej Partii Regionów Wiktor Janukowycz.

Według kierownictwa Partii Regionów w antyrządowych protestach wzięło udział 50 tysięcy osób. Zdaniem przeciwników tego ugrupowania ludzie ci byli opłaceni, do Kijowa zwieziono ich wynajętymi autobusami.

Głównym punktem akcji był wiec na centralnym placu stolicy, Majdanie Niepodległości, a najważniejszym mówcą - Janukowycz. W przemówieniu skupił się na krytyce rządu premier Julii Tymoszenko. Wyraził nadzieję, że w związku z sytuacją gospodarczą kraju nie będzie ona już długo rządzić Ukrainą.

"Jedna trzecia przemysłu nie działa. Takiego spadku produkcji nie mieliśmy nigdy. Nawet podczas wojny sytuacja nie była tak trudna, jak dziś" - grzmiał szef Partii Regionów.

Zwracając uwagę na zmniejszającą się konsumpcję artykułów żywnościowych, mówił: "Ukraińcy spożywają 12 kilogramów mięsa w roku, a (podczas II wojny światowej) niemieckim jeńcom wydawano 13 kilogramów mięsa na rok".

Wiceszef klubu parlamentarnego Partii Regionów Ołeksandr Jefremow odrzucał w tym czasie oskarżenia, iż uczestnicy demonstracji byli wynajęci.

"Według naszych danych do Kijowa przyjechało dziś ponad 50 tysięcy osób. Takiej liczby ludzi nie można kupić" - powiedział.

W związku z protestami centrum ukraińskiej stolicy było całkowicie zablokowane. Maszerujące na wiec Janukowycza kolumny zwolenników Partii Regionów zajmowały całe ulice, przez co powstały ogromne korki.

Przeciwnicy Janukowycza twierdzą, że akcja była wstępem do jego kampanii prezydenckiej. Zgodnie z podjętą dwa dni wcześniej decyzją parlamentu wybory prezydenta mają się odbyć już w październiku.

Partia Regionów przerwała również w piątek prowadzoną od czwartku blokadę parlamentu. Stało się to po zapewnieniu rządzącej koalicji, iż za niecałe dwa tygodnie przedstawi Radzie Najwyższej program walki z kryzysem.

ND, ab, PAP