Zerhuni powiedział podczas konferencji prasowej, że ma nadzieję, iż ogłosi wyniki wyborów w piątek o 10:00 lokalnego czasu.
Oficjalne dane o frekwencji wskazują na to, że Algierczycy zignorowali apele opozycji, wzywające do bojkotu wyborów.
Wybuch bomby w lokalu wyborczym na wschód od stolicy zranił dwóch policjantów. Co najmniej sześć innych lokali wyborczych zostało podpalonych - podała agencja AP. Reuters podkreśla, że incydenty te przypominają o wyzwaniu czekającym Bouteflikę jeśli wygra on wybory: prezydent stara się od dłuższego czasu wyeliminować tlące się w jego kraju powstanie radykalnych islamistów.
Szanse 72-letniego Boutefliki na ponowne zwycięstwo były przeważające, ale niektórzy obserwatorzy sceny politycznej obawiali się, że niska frekwencja podważy prawomocność tego wyboru w oczach 34-milionowej populacji Algierii.
Dla świata zewnętrznego zdolność prezydenta Boutefliki do uzyskania pełnego mandatu do sprawowania władzy jest bardzo istotna. Jego kraj jest członkiem OPEC i posiada jedne z największych na świecie rezerw ropy naftowej (jest na 15 miejscu); 20 proc. gazu importowanego przez Unię Europejską pochodzi z Algierii.
Rządy europejskie obawiają się, że ewentualna destabilizacja kraju doprowadziłaby do masowej emigracji Algierczyków do UE. Stany Zjednoczone potrzebują Algierii jako ważnego sojusznika w walce z Al Kaidą.
Agencje prasowe przypominają, że większość Algierczyków, zwłaszcza młodych, jest sfrustrowanych przez duże bezrobocie. Lewicowa opozycja, wielu przywódców islamskich i przywódcy Al-Kaidy w Afryce Północnej wzywała do bojkotu wyborów i twierdziła, że należy oczekiwać wyborczych oszustw.
Buteflika, weteran algierskiej wojny z Francją o niepodległość wybrany został na prezydenta po raz pierwszy w 1999 roku z poparciem armii; zapewnił sobie reelekcję w 2004 roku. W zeszłym roku w Algierii znowelizowano konstytucję, aby Buteflika mógł ponownie kandydować.
Prezydent zapowiada kontynuację swego programu pojednania narodowego. Islamscy rebelianci rozpoczęli w Algierii walki w 1992 roku, gdy ówczesne władze unieważniły wybory i zdelegalizowały zwycięski Islamski Front Wyzwolenia, obawiając się, że kraj zostanie przekształcony w republikę islamską podobną do Iranu. Konflikt, który pochłonął ok. 200 tys. ofiar, w ostatnich latach stracił jednak na sile.
Bouteflika obiecywał w trakcie swej kampanii wyborczej, że przygotuje wielki plan inwestycji, które pozwolą na stworzenie trzech mln miejsc pracy. Wspominał też o możliwości ogłoszenia amnestii dla islamskich rebeliantów, jeśli zrezygnują oni ze stosowania przemocy. W Algierii aktywne jest odgałęzienie Al-Kaidy.
Agencja Reutera, powołując się na algierskie radio publiczne poinformowała, że zwolennicy Boutefliki zbierali się w czwartek wieczorem na ulicach i urządzali fajerwerki w oczekiwaniu na zwycięstwo prezydenta.
ND, PAP