Nowa grypa atakuje

Nowa grypa atakuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Objawia się jak zwykły wirus grypy: katar, gorączka, bóle głowy i mięśni. Od marca -  kiedy odnotowano pierwsze przypadki zachorowań w Meksyku – do  lipca, wirus spowodował śmierć aż 1462 osób na całym świecie. W sumie na A/H1N1 zachorowało ponad 177 457 osób. Nowa grypa rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie, dotarła na sześć kontynentów i do 170 krajów. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wciąż bada nowe zjawisko, ale przyznaje: przestała już liczyć liczbę zmarłych.
Dlaczego zatem zwlekała z ogłoszeniem światowej pandemii, skoro, jak podkreśla, mamy do czynienia z najszybciej rozprzestrzeniającym się wirusem historii światowej medycyny? I co sprawia, że wirus zwany „świńską grypą" jest aż tak niebezpieczny? Pytania mnożą się tak samo, jak liczba chorych, dlatego postaramy się odpowiedzieć na te najczęściej zadawane.

Czym jest świńska grypa?

Wirus A/H1N1 to nowy szczep grypy - mieszanka świńskich, ludzkich i ptasich wirusów. Od marca tego roku, kiedy wirus po raz pierwszy przerzucił się ze zwierzęcia na człowieka i bardzo szybko zaczął się rozprzestrzeniać - mamy do czynienia ze zjawiskiem masowym: epidemią A/H1N1. Jak można się zarazić? Wirus przenosi się drogą kropelkową, a każdy chory zaczyna zarażać innych ludzi jeszcze dzień przed pojawieniem się u niego symptomów grypy, i jest w stanie zarażać aż do 7 dni po rozpoczęciu choroby. Dlatego pacjenci są umieszczani w specjalnych izolatkach, tym bardziej, że choroba może skończyć się śmiercią. Czym jest zatem A/H1N1? Wirus jest zmutowaną odmianą grypy, którą naukowcy i lekarze weterynarii po raz pierwszy dostrzegli u zwierząt w 1930 roku, właśnie u świń - stąd nazwa „świńska grypa". Teraz jej zmutowana odmiana przeszła na człowieka. Na naszych oczach wirus rozprzestrzenia się na kolejne kraje, przenosząc się z jednego człowieka na drugiego, a chorych wciąż przybywa. 11 czerwca tego roku WHO zdecydowała się ogłosić pandemię świńskiej grypy. To jednak nie koniec. Jak podała ostatnio – zna jesieni przewiduje zwiększenie liczby zachorowań, jak również pojawienie się kolejnej mutacji nowego szczepu grypy.

Jak to się zaczęło?

Kiedy w marcu tego roku światowe media obiegła wiadomość o pierwszych zachorowaniach w Meksyku na nowy, nieznany dotąd, szczep grypy - wydawało się, że to tylko sprawa lokalna Ameryki. Jednak, kiedy w zastraszającym tempie media zaczęły alarmować o kolejnych przypadkach zachorowań, i co gorsza, pojawiających się w innych krajach i na innych kontynentach – zdaliśmy sobie sprawę, że mamy do czynienia z masową epidemią. Na bieżąco śledziliśmy informacje o kolejnych zachorowaniach oraz śmiertelnych ofiarach nowej grypy. Naukowcy zdołali ustalić, że wirus ma swoje korzenie w stanie Kalifornia w USA, a kiedy zamknięci w laboratoriach epidemiolodzy rozpoczęli pracę nad szczepionką, wirus zaczął się przemieszczać. Statystki nie wróżyły niczego dobrego, a my w Polsce, po raz pierwszy głośno zaczęliśmy się zastanawiać, czy grypa może dojść do naszego kraju. Eksperci jednak uspokajali i powtarzali jak mantrę, że „problem nas nie dotyczy". Zaczął jednak dotyczyć ma początku maja, kiedy pierwsza Polka chora na świńską grypę przyleciała do Polski. Na kolejne osoby nie trzeba było długo czekać. Przylatywali samolotami ze Stanów, Meksyku czy Hiszpanii. Nagłówki gazet przestały już głosić, który z kolei przypadek grypy przemieścił się do Polski, ale coraz częściej czytaliśmy tytuły z przymiotnikiem „kolejne" zachorowanie. Do tej pory w Polsce 101 osób zachorowało na świńską grypę.

Co na to światowa Organizacja Zdrowia?

26 kwietnia 2009 r. WHO oficjalnie ogłosiło epidemię grypy w Meksyku. Dyrektor generalna WHO, Margaret Chan, poinformowała, że "wirus ma potencjał pandemii", a dr Keiji Fukuda ostrzegła, że jest całkiem możliwe, że będzie mutował do bardziej niebezpiecznego szczepu. Już następnego dnia, 27 kwietnia, WHO podniosła stopień zagrożenia do czwartego - w sześciostopniowej skali, co oznacza, że jest stałe niebezpieczeństwo przechodzenia wirusa z człowieka na człowieka, wywołujące ogniska choroby w co najmniej jednym kraju. System alarmowy WHO został zmodyfikowany po ptasiej grypie z 2004 roku, kiedy po raz pierwszy w historii faza zagrożenia została podniesiona powyżej trzeciego stopnia. Tym razem po raz pierwszy pojawił się czwarty stopień.

Kolejne słupki WHO podnosiła prawie „z dnia na dzień". 29 kwietnia ogłosiła podniesienie zagrożenia do  piątego stopnia. W języku epidemiologów oznacza to, że wirus rozprzestrzenia się z człowieka na człowieka, tworząc przynajmniej dwa ogniska w różnych krajach położonych w jednym regionie, a zmiany poziomu zagrożenia są intensywnie konsultowane przez specjalistów ze wszystkich krajów, przy jednoczesnych dogłębnych analizach wszystkich przypadków zachorowań. Ogłoszenie to było również oficjalnym sygnałem dla rządów, że konieczne jest gromadzenie środków medycznych. Piąta faza jest sygnałem, że pandemia jest nieunikniona. Ostatecznie, najwyższy, szósty poziom zagrożenia WHO ogłosiła 11 czerwca 2009. Tym samym ogłoszono pandemię.


Na świecie: panika, strach, czy zlekceważenie?

Reakcje na pandemię świńskiej grypy na świecie były podobne – panika i lęk. Strach przed wirusem już teraz jest definiowany przez psychologów jako osobna choroba. W Wielkiej Brytanii lęk popchnął wielu ludzi do absurdalnych posunięć. Zwiększył się popyt na mydło antybakteryjne, chusteczki higieniczne, a sprzedaż lekarstw na kaszel, przeziębienie i grypę wzrosła o 70 proc. Jak rządy państw radziły sobie z pandemią? W wielu krajach najczęściej powtarzanym zaleceniem było: unikanie większych skupisk ludności, takich jak centra handlowe, lotniska czy placówki edukacyjne. Wiele państw zdecydowało się zamknąć szkoły i przedszkola. Tak było w Niemczech, Japonii i Chinach.

W Indiach rząd zdecydował się nie tylko zamknąć wszystkie szkoły i kina, ale zaapelował do obywateli, by ograniczyli tradycyjne świąteczne wyprzedaże z okazji Dnia Niepodległości 15 sierpnia i unikali wielkich centrów handlowych i innych zatłoczonych miejsc. Z kolei irańskie władze zabroniły obywatelom udziału w tradycyjnej muzułmańskiej pielgrzymce do Mekki. We Francji minister edukacji Luc Chatel zapowiedział, że jest gotowy na zamknięcie bez wyjątku wszystkich szkół w przypadku pandemii grypy A/H1N1. Głos zabrała również Komisja Europejska, która zadeklarowała, że każdy kraj w walce z pandemią ma w tej sprawie wolną rękę. Największa panika narasta jednak wśród mieszkańców Indii, gdzie media donoszą niemal wyłącznie o nowych przypadkach zachorowań. - Skala tego szaleństwa i histerii nijak się ma do faktycznej sytuacji - powiedział kierownik miejscowego urzędu ds. chorób zakaźnych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), dr Jai Narain. Wirus A/H1N1 dotarł również do żołnierzy stacjonujących w Iraku i Kuwejcie.

Czy polskie ministerstwo zdrowia pomoże?

Dotychczas w naszym kraju odnotowano 101 zachorowań na świńską grypę. Pierwszą ofiarą wirusa była 58 - letnia Halina z Mielca, która 2 maja wylądowała na warszawskim Okęciu. Polka wracała samolotem z Newark w stanie Nowy Jork. Kiedy zdiagnozowano u niej wirusa A/H1N1, w Polsce zawrzało. Zwłaszcza, że służby lotniska nie dopełniły swoich podstawowych obowiązków. Pasażerów lotu nie przebadano, a później kilka dni trwało poszukiwanie i lokalizowanie wszystkich osób, które leciały tym samym lotem co zarażona. Na domiar złego, ten sam samolot, wcześniej nie odkażony, poleciał z powrotem za ocean z pasażerami z Polski, tym razem do Kanady. Na szczęście okazało się, że nie tylko nikt z pasażerów, ale również nikt z rodziny pacjentki nie został zarażony wirusem, a ona sama wyszła po kilku dniach ze szpitala.

Kolejne przypadki Polaków, którzy zachorowali na świńską grypę, były w mediach liczone do pewnego czasu. Później ograniczano się już tylko do nagłówków: „kolejny przypadek A/H1N1 w Polsce". Dotąd odnotowano w sumie 101 zachorowań. Jednak minister zdrowia, Ewa Kopacz pociesza: – Ta liczba to nie porażka, a sukces. Dlaczego? Ponieważ jak tłumaczy: - Na świecie jest znacznie gorzej, nie powinniśmy mieć powodów do niepokoju. My jednak nie samej grypy się boimy. Co zatem budzi w nas lęk?  Myśl o tym, że zabraknie szczepionek – jak wynika z sondażu GfK Polonia przeprowadzonego dla „Rzeczpospolitej". Czy taka ewentualność jest możliwa? Nie - jak zapowiada WHO. Szczepionki, które zostaną wprowadzone na rynek we wrześniu, będą ogólnodostępne. Czy zatem nasz rząd przygotowuje się na pandemię? Tak. Rząd już zapowiedział, że resort zdrowia dostanie nieco ponad 2,5 miliona złotych na zadania związane z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu się wirusa świńskiej grypy. Środki pochodzą z rezerwy budżetowej. Czy te pieniądze będą pochodzić z naszych składek zdrowotnych? Premier Donald Tusk uspokaja i tłumaczy: składka zdrowotna nie zostanie podniesiona, a pieniądze na takie wyjątkowe sytuacje zawsze są do dyspozycji. Minister zdrowia Ewa Kopacz już wystosowała specjalny komunikat z zaleceniami, o tym, jak powinni zachowywać się lekarze pierwszego kontaktu, kiedy trafi do nich pacjent z podejrzeniem zarażenia świńską grypą.

EWA KOPACZ DO MEDIÓW: NIE WYWOŁUJCIE HISTERII


Najgorsze dopiero przed nami?


Według Światowej Organizacji Zdrowia, największa liczba zachorowań przewidywana jest dopiero na jesieni, kiedy wirus zmutuje się do kolejnej odmiany. Wówczas, jak alarmują epidemiolodzy, ma nastąpić prawdziwa fala zachorowań na „świńską grypę". Jednak nie należy siać paniki – podkreślają zgodnie eksperci z różnych zakątków świata. Do tego czasu przewidywane jest wprowadzenie na rynek odpowiedniej szczepionki, która już została wyprodukowana. Czy będzie skuteczna? Tak – zapewniają zgodnie epidemiolodzy, naukowcy i WHO. Będzie znacznie bardziej skuteczna niż dotychczas stosowany w leczeniu świńskiej grypy lek o nazwie Tamiflu, który powodował u dzieci nieodpowiednią reakcję - maluchy dostawały nudności i wymiotów, co prowadziło do odwodnienia organizmu. Jednak, niestety nie tylko ten fakt martwi epidemiologów. Obawiają się oni, że z powodu ostatniej fali zachorowań w Japonii, ponowna fala zachorowań jesienią będzie nową mutacją grypy, która powróci z Japonii do Europy w innej postaci. Najgorszy scenariusz jest taki: wirus przejdzie przez Afrykę - gdzie nie będzie go można monitorować tak, jak w Europie, czy Ameryce i Azji - i powróci zmutowany do postaci, na którą nie będzie szczepionki.  To jednak tylko spekulacje. Teraz wszyscy czekają na efekt pracy naukowców.

GŁÓWNY EPIDEMIOLOG W KRAJU: PRZYGOTOWUJEMY SIĘ NA CIĘŻKĄ EPIDEMIĘ GRYPY


Będzie szczepionka?

Nad szczepionką przeciwko A/H1N1 naukowcy pracują od momentu pojawienia się pierwszych przypadków świńskiej grypy w Meksyku. By przyspieszyć prace, zmieniono nawet rygorystyczne procedury obowiązujące zazwyczaj przy takich badaniach. Efekt? WHO zapewnia: we wrześniu szczepionka na świńską grypę będzie ogólnodostępna. I dodaje: będą to pierwsze zatwierdzone szczepionki przeciwko wirusowi grypy A/H1N1. Nie odbyło się oczywiście bez komplikacji. Dyrektor ds. szczepionek w WHO, Marie-Paule Kieny przyznała, że początkowo producenci sygnalizowali nie najlepsze wyniki, lecz teraz sytuacja się poprawiła, a pierwsze wyniki prób klinicznych są spodziewane na początku września. Mają one pokazać, czy do zapewnienia odporności potrzeba jednej czy dwóch dawek. Rząd USA zamówił już 200 mln dawek szczepionek, i zapowiedział, ze zamierza zacząć szczepić na jesieni. Czy wystarczy jej dla wszystkich? Na pewno – uspokaja WHO.

Daria Kania, PAP