Związki, budżetówka i pacyfiści przeciwko labourzystom

Związki, budżetówka i pacyfiści przeciwko labourzystom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Brytyjskie związki zawodowe, pracownicy sektora publicznego i przeciwnicy wojny w Afganistanie zorganizowali w niedzielę w Brighton wiec przed budynkiem, w którym rozpoczął się tego dnia zjazd rządzącej Partii Pracy. Domagano się wstrzymania cięć wydatków publicznych.
Około 4 tys. uczestników demonstracji chciało, aby rząd odstąpił od programu modernizacji umieszczonych na okrętach podwodnych pocisków Trident z głowicami nuklearnymi, ustalił termin wycofania wojsk brytyjskich z Afganistanu i utrzymał obecny poziom wydatków publicznych.

Według Marka Serwotki, sekretarza związku zawodowego PCS reprezentującego pracowników zatrudnionych w usługach w sektorze publicznym jak i prywatnym, nie da się usprawiedliwić sytuacji, w której rząd tnie wydatki publiczne, by pokryć koszty ratowania banków odpowiedzialnych za kryzys.

Obecny zjazd Partii Pracy jest ostatnim przed spodziewanymi w maju 2010 roku wyborami powszechnymi. Z sondażu ośrodka ICM dla tygodnika "News of the World" wynika, iż 59 proc. ankietowanych sądzi, że laburzyści mogą wybory najpewniej lub prawdopodobnie wygrać, zaś 41 proc., że najpewniej lub prawdopodobnie je przegrają.

Partia Pracy przyznaje, iż cięć wydatków nie da się uniknąć w związku z rosnącym deficytem budżetowym (175 mld funtów w obecnym roku obrachunkowym - PAP) i długiem publicznym, ale zapewnia, że jej podejście do sprawy jest inne niż opozycyjnych konserwatystów. Premier Gordon Brown powiedział BBC, że o ile torysi chcą cięć wydatków już teraz, o tyle laburzyści wprowadziliby je dopiero z chwilą zakończenia recesji. Brown zapewnił też, że z cięć wyłączone byłyby szpitale, szkoły i policja.

"Najważniejszą sprawą dla wyborców jest, które wydatki publiczne zostaną obcięte. Sama idea cięć nie jest kontrowersyjna, ale żadna z partii nie chce wchodzić w szczegóły z obawy, że zniechęci do siebie tę część elektoratu, której cięcia będą dotyczyć" - powiedział politolog Patrick Dunleavy z London School of Economics.

"Niechęć polityków do wyjaśnienia wyborcom, co zrobią i dlaczego w połączeniu z próbą zakamuflowania tego, co zrobią faktycznie, w dużym stopniu tłumaczy, dlaczego wyborcy są nieufni wobec obu głównych partii politycznych" - dodał.

Według niego najważniejszą sprawą dla obywateli w najbliższych wyborach będzie to, czy kondycja gospodarki się poprawia. Wskaźniki zaufania wprawdzie rosną, ale rośnie też stopa bezrobocia. Dunleavy uważa, iż wyborcy są rozczarowani do Partii Pracy, ale nie są przekonani do torysów.

Premier Brown zapowiedział przygotowanie na najbliższą sesję parlamentu projektu ustawy, mającej ukrócić zawrotnie wysokie premie w sektorze bankowym, które szef rządu nazwał "niedopuszczalnymi praktykami w dawnym stylu".

pap, em