Nowy przyczółek USA w Ameryce Południowej

Nowy przyczółek USA w Ameryce Południowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
sxc.hu 
Porozumienie w sprawie szerszego dostępu dla militarnego personelu USA do kolumbijskich baz wojskowych zostało podpisane w Bogocie, przez ambasadora USA i trzech kolumbijskich ministrów; pakt zobowiązuje strony do 10-letniej współpracy - powiedział minister spraw zagranicznych Kolumbii, Jaime Bermudez.
Projekt ten, jeszcze w fazie negocjacji, został nazwany przez prezydenta Wenezueli, Hugo Chaveza "zagrożeniem dla bezpieczeństwa regionu". Lewicowi liderzy państw Ameryki Łacińskiej wyrażali też obawy, że Kolumbia stanie się "bazą wypadową", skąd Amerykanie będą umacniać swe wpływy w całej Ameryce Płd.

Wojna z handlarzami narkotyków

Porozumienie, które dotyczy siedmiu baz wojskowych, ma ułatwić obu stronom walkę z przemytem narkotyków, przestępczością zorganizowaną oraz rebeliantami z lewicowej partyzantki. Z kolumbijskich lotnisk startować będą amerykańskie samoloty zwiadowcze, które wcześniej miały bazę w Ekwadorze.

Szczegóły porozumienia nie zostały jeszcze podane do wiadomości publicznej. Oficjalny komunikat władz kolumbijskich podkreśla jedynie, że umowa została zawarta z "poszanowaniem zasad równości, suwerenności i integralności terytorialnej oraz zasady nie interweniowania w sprawy wewnętrzne drugiego kraju".

Departament Stanu USA wydał oświadczenie, w którym podkreśla, że porozumienie "nie sygnalizuje, nie przewiduje, ani nie zezwala na zwiększenie liczby amerykańskich wojskowych lub cywilnego personelu USA w Kolumbii".

Nacisk, jaki służby dyplomatyczne obu krajów kładą na informacje o zakresie współpracy wojskowej, wynika z kontrowersji, która w Ameryce Płd. otaczała debatę nad tym porozumieniem. Hugo Chavez utrzymywał, że Waszyngton może użyć kolumbijskich baz do "zdestabilizowania regionu". Dopiero oficjalne poparcie dla Kolumbii ze strony prezydenta Brazylii Inacio Luli da Silvy uspokoiło liderów Ameryki Łacińskiej.

"Zły sygnał"

Krytycy tego porozumienia podkreślają, że jest to "zły sygnał" dla krajów sąsiadujących z Kolumbią, która jest największym na świecie producentem kokainy, pomimo pomocy wojskowej ze strony USA, wycenianej - od 2000 roku - na 4 mld dol.

Reuters przypomina jednak, że wzmocnione wsparcie militarne Waszyngtonu pozwoliło osłabić najbardziej niebezpieczną grupę lewicowej partyzantki FARC, która od lat 60. terroryzuje Kolumbię.

Minister Bermudez powiedział, że umowa limituje liczbę amerykańskich wojskowych i cywilnych pracowników baz do 1400 osób. Podkreślił też, że współpraca z USA pomoże Bogocie zmodernizować komunikację i techniki wywiadowcze.

pap, keb