Brzeziński ostrzega, by Obama nie ulegał Rosji

Brzeziński ostrzega, by Obama nie ulegał Rosji

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. K. Pacula/Wprost 
Były doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński przestrzegł prezydenta Baracka Obamę przed nadmiernymi ustępstwami wobec Rosji w dążeniu do poprawy stosunków z tym krajem.

Wyraził opinię, że administracja Obamy powinna wyraźniej i aktywniej popierać euroatlantyckie aspiracje Gruzji i Ukrainy i nie ulegać tutaj naciskom Moskwy.

"Poprawa stosunków amerykańsko-rosyjskich leży w oczywistym interesie obu stron, ale musi się to dokonać w sposób oznaczający akceptację, a nie próbę odwrócenia postzimnowojennych realiów geopolitycznych" - pisze profesor Brzeziński w artykule w najnowszym numerze "Foreign Affairs" oceniającym politykę zagraniczną Obamy.

Autor wyraża pogląd, że formuła "zresetowania" stosunków USA z Rosją jest "niewyraźna i nie jest jeszcze jasne, czy pobożne życzenia Waszyngtonu co do wspólnych jakoby z Moskwą interesów w takich sprawach jak Iran, są w pełni uzasadnione".

Były szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego wzywa rząd do "strategicznego myślenia o stosunkach z Rosją w długofalowej perspektywie" i proponuje - jak to określa - "politykę dwutorową".

"USA muszą współpracować z Rosją kiedykolwiek jest to wzajemnie korzystne, ale tak, aby odpowiadało to również historycznej rzeczywistości. Era zamkniętych imperiów się skończyła i Rosja, w interesie swej własnej przyszłości, będzie się z tym musiała ostatecznie pogodzić" - czytamy w artykule.

"Dążenie do rozszerzenia kooperacji z Rosją nie oznacza pobłażania dla podporządkowania przez nią Gruzji albo zastraszania Ukrainy. Byłoby to ogromnym krokiem wstecz. Dotychczas administracja Obamy dość niechętnie odnosi się jednak do dostarczenia choćby czysto defensywnej broni Gruzji i nie jest wystarczająco aktywna w zachęcaniu Unii Europejskiej, aby była bardziej otwarta na europejskie aspiracje Ukrainy" - pisze profesor.

Zwraca jednak uwagę, że ekipa Obamy stara się utrzymać zaangażowanie Ameryki w Europie Środkowo-Wschodniej.

"Na szczęście jesienna wizyta wiceprezydenta Joe Bidena w Polsce, Czechach i Rumunii potwierdziła długofalowe zainteresowanie USA politycznym pluralizmem w obrębie dawnej przestrzeni sowieckiej i w stosunkach z prawdziwie postimperialną Rosją" - pisze.

Oceniając politykę międzynarodową Obamy, Brzeziński wyraża pogląd, że podjął on ogromny wysiłek na rzecz "rewizji postrzegania świata przez USA i ponownego nawiązania przez Amerykę łączności z nowym historycznym kontekstem XXI wieku".

Zdaniem profesora, prezydent "zrobił to bardzo dobrze" i należy mu się za to Pokojowa Nagroda Nobla.

Niedostatki jego polityki zagranicznej wynikają, według Brzezińskiego, z przyczyn obiektywnych, przede wszystkim z wielkiego zaabsorbowania problemami krajowymi w pierwszym roku rządów.

Brzeziński mocno popierał Obamę w czasie jego kampanii prezydenckiej i był wtedy jednym z jego nieformalnych doradców.

PAP, mm