Strzały na ulicach Biszkeku. Policja walczy z szabrownikami

Strzały na ulicach Biszkeku. Policja walczy z szabrownikami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Biszkek (fot. Forum)
Odgłosy ostrej strzelaniny było słychać wieczorem w stolicy Kirgistanu, Biszkeku, kiedy milicja wdała się w walki uliczne z szabrownikami plądrującymi sklepy i główny bazar w centrum miasta - poinformował reporter agencji Reutera. Rzecznik kirgiskiego MSW powiedział, że kilkuset milicjantów ściera się z około 500 szabrownikami zarówno w centrum, jak też w innych częściach miasta. Minister spraw wewnętrznych nowego, tymczasowego rządu Bołot Szernijazow wydał rozkaz strzelania do rabusiów, którzy grabią gmachy urzędów i sklepy w Biszkeku.
Wcześniej tymczasowy minister spraw wewnętrznych zezwolił siłom bezpieczeństwa na strzelanie do szabrowników. Według AFP, w mieście słychać było strzały i eksplozję. Szef milicji oświadczył w telewizji państwowej, że odgłosy strzałów dochodzą z centrum miasta. - Możliwe, że są ranni - powiedział.

Z kolei reporterzy Associated Press donoszą, że w Biszkeku co chwilę z różnych kierunków dobiegają odgłosy strzałów. W większości budynków, w tym w hotelach, zgaszono światła, aby nie prowokować napastników. W czwartek cały dzień trwało grabienie budynków rządowych. Życie w mieście wciąż nie powróciło do normy.

W szpitalach Biszkeku, ogołoconych od miesięcy z podstawowych środków, według Lekarzy bez Granic brakuje krwi do transfuzji, opatrunków, leków, środków znieczulających, a rezerwy podstawowych leków są minimalne. Lekarze organizowali pilny transport ze swej bazy logistycznej w Bordeaux we Francji leków i innych środków niezbędnych dla ciężko rannych po operacjach chirurgicznych. - Pracujemy z naszymi partnerami z Kirgiskiego Czerwonego Krzyża nad pozyskaniem krwiodawców - powiedziała Pascale Meige Wagner, kierująca operacjami Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Azji centralnej.

Ze zdewastowanego Białego Domu, jak nazywają tu siedzibę prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, który uciekł w środę na południe kraju, wynoszono nawet kaloryfery. Na trawnikach przed pałacem wiatr rozwiewa tysiące dokumentów, które ludzie wyrzucili przez roztrzaskane okna wraz z kosztownymi sprzętami pałacowymi. Jeszcze w czwartek rano setki ludzi wchodziły do Białego Domu, mijając wraki pojazdów, które posłużyły do rozbicia pałacowej bramy.

Zagraniczni dziennikarze, którzy pojawili się przed pałacem po południu tego dnia, usłyszeli od kręcących się tu miejscowych: - Przyszliście za późno. Nie zostało tu już nic do zabrania. W czasie protestów antyrządowych w Kirgistanie i starć z milicją zginęło co najmniej 75 osób. Rannych jest około 500.

PAP, arb