Miedwiediew: nikt nie może wątpić, że Stalin zamordował polskich oficerów

Miedwiediew: nikt nie może wątpić, że Stalin zamordował polskich oficerów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dmitrij Miedwiediew (fot. Forum)
Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że jest oczywiste, iż polscy oficerowie w 1940 roku zostali rozstrzelani z woli ówczesnych przywódców ZSRR, w tym Józefa Stalina.
Miedwiediew oznajmił również, że tragedia pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent RP Lech Kaczyński, jest próbą nie tylko dla Polski, ale w ogóle dla stosunków międzynarodowych. - Jeśli mówić o Stalinie i osobach, które pracowały pod jego kierunkiem, liderów ówczesnego Związku Radzieckiego, to dokonali oni zbrodni. Jest to dla wszystkich zrozumiałe i oczywiste. Dokonali zbrodni i wobec własnego narodu - przede wszystkim - i w pewnym sensie wobec historii - wskazał Miedwiediew.

Prezydent nie zgodził się z opiniami, że w Rosji ma miejsce renesans stalinizmu. Zaprotestował też przeciwko porównywaniu Rosji do ZSRR. - Są ludzie, którym podoba się Stalin i wszystko, co z nim związane. Bóg im sędzią. Jednak w społeczeństwie w ocenie Stalina i tego okresu nie dokonują się żadne zmiany - powiedział. - Rosja to nie Związek Radziecki, a na czele Rosji stoją ludzie, którzy - mam nadzieję - poważnie różnią się od Stalina i jego pomagierów - dodał Miedwiediew.

Rosyjski prezydent raz jeszcze ocenił, że dramat pod Smoleńskiem jest "bardzo poważną tragedią dla polskiego narodu, nie mówiąc o rodzinach ofiar, ale także dla ładu światowego". - Gdy w katastrofie ginie prezydent kraju, ginie znaczna część przywódców, to jest to w znacznym stopniu próba tak dla społeczeństwa, jak i dla stosunków międzynarodowych - podkreślił.

Miedwiediew zaznaczył, że "właśnie dlatego tak skonsolidowana była reakcja całej wspólnoty światowej i rosyjskiego społeczeństwa na tę tragedię". - Jest to bardzo smutny wypadek. Jest w nim coś mistycznego. Wszelako są też racjonalne przyczyny, które musi zbadać śledztwo i wyjaśnić, co się stało. Dlatego że jest to bardzo ważne - oznajmił.

Polscy politycy oceniając wystąpienie Miedwiediewa przyznają, że jest to efekt nastrojów jakie obecnie panują w Rosji:  - Przywódcy rosyjscy mówią tyle, na ile pozwala im świadomość rosyjskiego społeczeństwa. Zdaje się, że ta świadomość ulega na naszych oczach gwałtownemu przeobrażeniu - podkreślił wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Robert Tyszkiewicz z PO. - Władze rosyjskie są dziś pod presją rosyjskiej opinii publicznej, która chce znać prawdę o Katyniu. Myślę, że Miedwiediew czuje, że zaprzeczanie prawdzie o Katyniu nie jest już możliwe - dodał poseł PO. Zdaniem Tyszkiewicza tragiczne wydarzenie, jakim była śmierć prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem, przyczyniło się do nagłośnienia historii zbrodni katyńskiej w Rosji. - Na pewno ofiara polskich elit poniesiona w tej tragedii nie pozostaje daremna - ocenił.

- Mam nadzieję, że władze rosyjskie odblokowały się po tej wielkiej tragedii, po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem - powiedział reprezentujący PiS wiceszef Komisji Spraw Zagranicznych Karol Karski. Pytany czy słowa Miedwiediewa nie powinny paść z ust premiera Władimira Putina podczas uroczystości w Katyniu, w których wziął udział polski premier Donald Tusk, odpowiedział: - Należy cieszyć się z rzeczy dobrych, a nie podkreślać, że rzeczy dobre nie wydarzyły się wcześniej.

Według Karskiego, Miedwiediew mówi "głośno i wyraźnie" o czymś, co jest wiadome od dawna i o czym mówiły zarówno władze rosyjskie, jak i władze ZSRR. - O tym, że zbrodni w Katyniu dokonał Stalin, powiedziały już władze Związku Radzieckiego, kilka miesięcy przed rozpadem. To samo powiedział też prezydent Rosji Borys Jelcyn. Jelcyn przekazał cześć dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej - przypomniał poseł PiS.

PAP, arb