Brown ustępuje. Partia Pracy stworzy koalicję z Liberalnymi Demokratami?

Brown ustępuje. Partia Pracy stworzy koalicję z Liberalnymi Demokratami?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gordon Brown i Donald Tusk (fot. A. Jagielak /Wprost)
Brytyjski premier Gordon Brown ogłosił, że do jesieni ustąpi z funkcji lidera Partii Pracy oraz że laburzyści przystąpią do pilnych, formalnych negocjacji z Liberalnymi Demokratami w sprawie możliwości powołania koalicji rządowej.

Ustosunkowując się do apeli, by po przegranych wyborach natychmiast ustąpił ze stanowiska i przekazał klucze do Downing Street liderowi torysów Davidowi Cameronowi, którego partia zdobyła największą liczbę głosów, Brown odparł, że Wielka Brytania nie ma systemu prezydenckiego i konstytucja nakłada na niego obowiązek przekazania władzy w uporządkowany sposób. Brown zapowiedział, że zrobi, co może, by powstał nowy "stabilny, silny i pryncypialny" rząd, a dopóki to się nie stanie, obecny będzie działał nadal. Wymaga tego m.in. sytuacja międzynarodowa, która stoi pod znakiem kryzysu greckiego.

Priorytetami rokowań koalicyjnych między labourzystami a Liberalnymi Demokratami będą: redukcja deficytu budżetowego, wsparcie ożywienia gospodarczego i zwiększenie zatrudnienia, a także reforma ordynacji wyborczej do Izby Gmin i wybieralnej Izby Lordów. W kwestiach tych laburzyści i liberałowie mają zbliżone stanowiska - wskazał Brown. Zapewnił też, że nie będzie premierem dłużej, niż to konieczne do przygotowania gruntu dla jego następcy. Oznacza to, że premierem może okazać się ktoś spoza trójki partyjnych przywódców - czyli ktoś, na kogo wyborcy nie głosowali jako na nowego premiera.

Tymczasem posłowie brytyjskiego ugrupowania Liberalnych Demokratów, którzy prowadzą rozmowy na temat koalicji z Partią Konserwatywną Davida Camerona, chcą od swych potencjalnych koalicyjnych partnerów konserwatystów, by przedstawili im więcej szczegółów w najważniejszych dla nich politycznych kwestiach. Szczegóły te dotyczą finansowania oświaty, systemu podatkowego i reformy ordynacji wyborczej - poinformował rzecznik Liberalnych Demokratów ds. oświaty David Laws, który wchodzi w skład ekipy negocjacyjnej, rozmawiającej z konserwatystami. Laws zapoznał posłów swojej partii z postępem międzypartyjnych rozmów w sprawie koalicji.

Według niego, w kontaktach z konserwatystami osiągnięto postęp. Uzgodniono, iż utworzenie silnego i stabilnego rządu jest priorytetem dla obu partii. Obie strony są też zgodne co do tego, iż "pilna potrzeba redukcji deficytu budżetowego musi być sednem ewentualnego porozumienia". Polityk Liberalnych Demokratów przyznał zarazem, iż przedstawiciele jego partii rozmawiają także z laburzystami, choć pierwszeństwo dają możliwości porozumienia z torysami, którzy zdobyli najwięcej mandatów, ale nie na tyle dużo, by rządzić samodzielnie. W ocenie części komentatorów oznacza to, że umowy obu partii w sprawie powołania rządu koalicyjnego lub układu torującego drogę powstaniu mniejszościowego rządu torysów wciąż nie ma i potrzebna jest nowa runda rozmów. Inni wskazują, iż Liberalni Demokraci nie odrzucili propozycji konserwatystów od ręki i zwłokę w osiągnięciu porozumienia tłumaczą tym, iż chcą "wycisnąć od torysów więcej".


PAP, arb