Hezbollah ostrzega: nie będziemy siedzieć z założonymi rękami w przypadku syjonistycznej agresji

Hezbollah ostrzega: nie będziemy siedzieć z założonymi rękami w przypadku syjonistycznej agresji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przywódca szyickiego Hezbollahu Hasan Nasrallah ostrzegł we wtorek, że ugrupowanie nie będzie "siedzieć z założonymi rękami" w przypadku nowej "agresji syjonistycznej". W wymianie ognia na granicy izraelsko-libańskiej zginęły wcześniej cztery osoby.

"Czy po takiej napaści można zostać jedynie widzem?" - pytał szejk Nasrallah w przemówieniu transmitowanym na ustawionym w Bejrucie wielkim ekranie, przed którym zgromadziły się tysiące zwolenników Hezbollahu. Zagroził, że w "jakimkolwiek miejscu zostałaby zaatakowana libańska armia, Hezbollah nie pozostanie ani potulny, ani zdyscyplinowany". Szef Hezbollahu dodał, że bojownicy zostali zmobilizowani i "są do dyspozycji libańskiej armii".

Podkreślił jednocześnie, że w czasie wtorkowej strzelaniny bojownicy Hezbollahu otrzymali rozkaz, by nie interweniować, ale z dowództwem Hezbollahu na południu kraju przez cały czas utrzymywany był kontakt. Szejk Nasrallah oskarżył ponadto Izrael o zabójstwo byłego premiera Libanu Rafika Haririego 14 lutego 2005 roku i zapowiedział, że przedstawi informacje na ten temat, które będą miały znaczenie dla prowadzonego przez trybunał ONZ śledztwa.

Nasrallah ogłosił niedawno, że trybunał, mający osądzić sprawców zabójstwa Haririego, oskarży o nie członków Hezbollahu. Informacje te Nasrallah miał uzyskać od syna zamordowanego premiera i obecnego szefa rządu Saada Haririego. Większość Libańczyków oskarża o zabójstwo Syrię. W strzelaninie na granicy zginęły we wtorek cztery osoby - trzech Libańczyków, w tym dziennikarz, oraz izraelski żołnierz. Zaniepokojenie incydentem wyraziła Unia Europejska, a także m.in. USA i ONZ.

PAP, pp