Policja ściśle określiła miejsce, w którym demonstrantom wolno się gromadzić. Nie mogą oni zbliżać się do ośrodka konferencyjnego ICC, w którym obradują torysi. Uczestnicy protestu uznali to za naruszenie ich prawa do pokojowego protestu i swobody słowa.
Oprócz protestu przed ICC planowane jest zakłócenie wieczornego bankietu wydawanego w Birmingham przez burmistrza Londynu Borisa Johnsona i przewodniczącą partii konserwatywnej Sayeedę Warsi - pierwszą muzułmankę minister bez teki w brytyjskim rządzie. Uczestnicy protestu mają również w planach urządzenie muzycznych festynów, na których będą grać głośną muzykę, by zakłócić imprezy organizowane przez konserwatystów w czasie czterodniowego zjazdu.
- Nie ma demokratycznego mandatu na masakrę sektora publicznego, którą mają w planach torysi - powiedział BBC sekretarz generalny związku zawodowego PCSU zrzeszającego urzędników i pracowników budżetówki Mark Serwotka. Według niego cięcia uderzą w najgorzej sytuowane materialnie grupy społeczne i ludzi, którzy nie są winni ostatniemu kryzysowi wywołanemu przez bankierów. Serwotka obawia się też wzrostu bezrobocia i przekształcenia studiów wyższych w przywilej dla dzieci z bogatych rodzin.
W proteście wzięli udział politycy opozycyjnej Partii Pracy m.in. Diane Abbott - jedna z pięciorga kandydatów w wyborach na nowego lidera laburzystów oraz poseł Jeremy Corbyn uchodzący za jednego z najbardziej lewicowych członków partii.
Szczegółowy program cięć będący wynikiem przeglądu wydatków w poszczególnych resortach ogłosi minister finansów George Osborne 20 października. Koalicja konserwatystów z liberalnymi demokratami chce zmniejszyć deficyt budżetu, a także zreformować zasady przyznawania świadczeń socjalnych.
Obecny system ma być ujednolicony i uproszczony. Ma gwarantować, że osobom pracującym powodzi się lepiej niż otrzymującym zasiłki, a świadczenia mają służyć powrotowi na rynek pracy, a nie być sposobem na życie i prowadzić do stanu uzależnienia od pomocy publicznej.