Podczas wiecu działacze ze związku, należącego do wielkiej centrali związkowej CGIL, nawiązywali do prowadzonej przez siebie batalii o fabrykę Fiata w Pomigliano d'Arco pod Neapolem, gdzie ma być produkowana nowa panda. To FIOM jako jedyny związek nie podpisał porozumienia z turyńskim koncernem o warunkach przeniesienia tej produkcji z Polski, zarzucając firmie łamanie konstytucji. Za takie zaś radykalni związkowcy uznali reorganizację pracy i podjęcie kroków na rzecz zwiększenia dyscypliny pracy. Te zarzuty dyrekcja koncernu stanowczo odrzuciła jako "absurdalne".
"Pomigliano nas nauczyło, jak zachowuje się prawdziwy związek" - skandowali uczestnicy pochodu. Nieśli transparenty z hasłami ośmieszającymi dyrektora generalnego Fiata Sergio Marchionne, liderów dwóch pozostałych włoskich central związkowych - CISL i UIL oraz premiera Silvio Berlusconiego.
- Kraj ledwo się turla, od miesięcy jest pozostawiony sam sobie. Sytuacja społeczna jest bardzo ciężka i wymaga głębokich zmian polityki gospodarczej - mówił lider centrali CGIL Guglielmo Epifani, uczestniczący w manifestacji. Podczas wiecu wielokrotnie padały zapewnienia, że ma on charakter pokojowy. Słowa te były zwrócone do ministra spraw wewnętrznych Roberto Maroniego, który przestrzegł wcześniej, że podczas demonstracji może dojść do niepokojów i przemocy ze względu na ryzyko przyłączenia się do niej ekstremistów.
zew, PAP