USA bez planu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd USA nie ma planu zachowania ciągłości rządu na wypadek ataku terrorystycznego, w którym zginąłby prezydent, gabinet i niemal wszyscy kongresmeni.
Pisze o tym "Washington Post" przypominając, że tego rodzaju najczarniejszy scenariusz, choć uważany za niezmiernie mało prawdopodobny, bierze się jednak pod uwagę po atakach 11 września.
Obecnie istniejące plany zapewnienia działania rządu i sukcesji jego przywódców opracowano w okresie zimnej wojny, kiedy liczono się z możliwością ataku atomowego z użyciem rakiet transkontynentalnych. Przewidywano jednak wówczas, że atak taki będzie poprzedzony sygnałami ostrzegawczymi, co pozwoli na częściowe choćby przygotowanie.
Atak 11 września kompletnie zaskoczył władze USA i podobnie - obawiają się eksperci ds. terroryzmu - może być w przypadku ataku bronią chemiczną, biologiczną lub nuklearną na Waszyngton.
Pewne przygotowania zostały jednak poczynione. Od ataków 11 września wiceprezydent Richard Cheney - jak podaje Biały Dom - przebywa zwykle w "bezpiecznym, nieujawnionym miejscu". Członkowie Kongresu otrzymali specjalne urządzenia pozwalające im na natychmiastowe otrzymanie informacji o planie ewakuacji Kapitolu. Przygotowuje się zastępcze pomieszczenia dla Kongresu w forcie wojskowym McNair w Waszyngtonie.
Konstytucja USA mówi, że w wypadku nagłego zgonu prezydenta i wiceprezydenta, władza przechodzi automatycznie na przewodniczącego Izby Reprezentantów Kongresu, a gdyby i on poniósł śmierć - na sekretarza stanu.
Nie ma jednak praw określających co robić w wypadku, gdyby zginęli wszyscy członkowie gabinetu i wszyscy przywódcy Kongresu. Obecne ustawy przewidują tylko, że senatorów mogą zastąpić gubernatorzy stanów, natomiast w Izbie Reprezentantów potrzebne są już wybory uzupełniające, co trwa kilka tygodni.
nat, pap