Londyn zerwał dyskusję na temat unijnego budżetu? "Niektórzy w ogóle nie chcą rozmawiać"

Londyn zerwał dyskusję na temat unijnego budżetu? "Niektórzy w ogóle nie chcą rozmawiać"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wikipedia
Negocjacje między Parlamentem Europejskim a rządami UE w sprawie budżetu na 2011 r. zakończyły się porażką. Dyplomaci obarczają za nią grupę płatników netto: Wielką Brytanię, Holandię, Szwecję i Danię. - Zdecydowana większość delegacji narodowych była gotowa na kompromis z PE. Tylko kilka z nich nie - przyznał komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski.

Przedstawiciele płatników netto nie zgodzili się na instytucjonalno-polityczne postulaty eurodeputowanych, którzy zabiegali o silniejszą pozycję PE w negocjacjach nowej wieloletniej perspektywy finansowej UE po 2013. Ponadto domagali się debaty o nowych własnych dochodach UE, w tym europodatku, który zasiliłby unijny budżet, uniezależniając go w pewien sposób od obecnych narodowych składek państw członkowskich. Te postulaty odrzuciły niektóre kraje członkowskie, argumentując, że kwestię jak europodatek należą do wyłącznych kompetencji państw członkowskich. - To Londyn zerwał negocjacje. Nie chce rozmawiać o współpracy z PE ws. nowej perspektywy finansowej - powiedział dyplomata nowego kraju UE.

- Nie udało nam się zakończyć negocjacji w przewidzianym terminie do północy. Niestety według mojej oceny kilka państw nie chce rozmawiać o finansowaniu UE w przyszłości i o tym co martwi Parlament Europejski - że UE ma coraz więcej zadań i ambicji, za czym nie idą środki - przyznała sprawozdawczyni PE ds. budżetu, eurodeputowana Sidonia Jędrzejewska z PO.

Lewandowski zapowiedział, że KE - zgodnie z tym co przewiduje Traktat w sytuacji braku porozumienia budżetowego - zaproponuje niebawem nową propozycję budżetu na 2011 rok. Nie uda jej się jednak przyjąć na czas i przynajmniej przez kilka pierwszych miesięcy, budżet będzie składać się z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli jednej dwunastej budżetu na rok 2010 na każdy miesiąc. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1988 roku. Prowizorium oznacza znacznie mniej środków m.in. na unijną dyplomację czy fundusz solidarności, ale może też zaszkodzić odbiorcom funduszy spójności. - Przynajmniej początek 2011 nie będzie łatwy dla odbiorców funduszy z budżetu UE, bo budżet zacznie się prowizorium. To zaszkodzi kilku unijnym programom i może dotknąć także politykę spójności, ale zrobimy, co w naszej mocy, by chronić beneficjentów - podkreślił Lewandowski.

Także Jędrzejewska ostrzega, że w prowizorium budżetowym "straty mogą być i dla polityki spójności, bo mogą być spóźnienia w płatnościach". W przypadku prowizorium każdego miesiąca nie będzie można wydać więcej niż wynosi jedna dwunasta budżetu 2010. Tymczasem w przypadku wielkich inwestycji infrastrukturalnych z funduszy spójności faktury spływają nie co miesiąc, ale za dłuższy okres i wtedy jest ryzyko, że nie będzie można ich zapłacić, bo przewyższą dostępne środki. Jeżeli chodzi o wspólną politykę rolną, to kraje będą musiały "założyć część środków na dopłaty bezpośrednie dla rolników za Unię" - powiedziała Jędrzejewska. KE zwróci im dopiero jak budżet 2011 formalnie zostanie przyjęty. - Są tacy którzy wierzą, że uda się osiągnąć nowe porozumienie nawet do końca roku, ale ja do tych optymistów nie należę. Nad tą propozycją negocjowaliśmy siedem miesięcy, od 27 kwietnia, więc dlaczego teraz mielibyśmy się porozumień w miesiąc? - pytała retorycznie. - Najsmutniejsze jest to, że kilka krajów w ogóle nie chce rozmawiać z PE - ubolewała.

zew, PAP