Minutę wcześniej w rozentuzjazmowanym tłumie z wszystkich kontynentów, na imprezie nazywanej przez tutejsze media największą tego rodzaju na świecie, a przynajmniej w Ameryce, mechanizm uruchamiający opuszczenie kuli wprowadził w ruch burmistrz Nowego Jorku Michael Bloobmerg z akompaniamentem pirotechnicznych efektów. Nie obyło się bez patriotycznego akcentu: Bloombergowi asystował sierżant Salvatore Gionta wyróżniony Medalem Honoru, najwyższym odznaczeniem wojskowym w USA, za bohaterską postawę na wojnie w Afganistanie.
Podekscytowany tłum odliczał niecierpliwie sekundy dzielące Nowy Jork od 2011 roku. Punktualnie o północy (szósta rano czasu polskiego) strzeliły w niebo fajerwerki i przy wtórze tysięcy okrzyków rozległa się piosenka Sinatry "New York, New York". Na zebranych spadła ponad tona konfetti, kiedy wpatrywali się w rozjarzoną blaskiem 32 tysięcy żarówek kulę o wadze sześciu ton i średnicy ponad 3,5 metra, wznoszącą się niemal 122 metrów nad Times Square.
Niektórzy zapaleńcy czekali na Nowy Rok na Time Square i przyległych ulicach nawet dziesięć i więcej godzin, aby zapewnić sobie dogodne miejsce. Ponieważ plac był w maju celem nieudanego zamachu terrorystycznego, władze dołożyły starań, aby nie narazić tłumów na niebezpieczeństwo. Strzegło ich kilka tysięcy umundurowanych policjantów, snajperzy na dachach, tajni agenci i psy przeszkolone do tropienia materiałów wybuchowych. Kamery monitorowały teren z lotu ptaka. Policja zainstalowała też czujniki wykrywające promieniowanie, broń chemiczną i biologiczną. Zapory i ogrodzenia miały łącznie 28.5 kilometra długości.PAP, arb