Nieformalny szczyt WNP w Czimbulak w Kazachstanie ma przebiegać w swobodnej atmosferze. Ciąży na nim jednak sprawa amerykańskiej pomocy wojskowej dla Gruzji.
W spotkaniu w górskim kurorcie Czimbulak biorą udział przywódcy 11 z 12 państw Wspólnoty. Brakuje prezydenta Azerbejdżanu Gejdara Alijewa, któremu lekarze zalecili pozostanie w domu.
Spotkanie, zorganizowane w ekskluzywnym kazachskim kurorcie, położonym na wysokości 1800 m npm. w górach Tianszan, ma przebiegać w nieformalnej atmosferze, której wyznacznikiem ma być m.in. brak krawatów.
Mimo że spotkanie, zorganizowane w ekskluzywnym kazachskim kurorcie, położonym na wysokości 1800 m npm. w górach Tianszan, ma przebiegać w nietypowej nieco swobodniejszej atmosferze, prawdopodobnie ciążyć będzie na nim zaostrzający się spór rosyjsko-gruziński, dotyczący współpracy wojskowej Gruzji i USA.
W środę administracja USA poinformowała, że planuje wysłanie do Gruzji elitarnego 45-200 osobowego oddziału sił zbrojnych, który miałby szkolić gruzińskich żołnierzy w zwalczaniu terrorystów, m.in. związanych z organizacją Al-Kaida. Podejrzewa się, że jej oddziały po wycofaniu się z Afganistanu schroniły się w wąwozach Abchazji.
Plany wysłania żołnierzy amerykańskich do Gruzji wywołały niezadowolenie rosyjskich polityków, którzy zdaniem Tbilisi, uprawiają "histeryczną propagandę".
Przybycie sił amerykańskich do Gruzji nie tylko będzie służyć walce z bojownikami, ale wesprze również gruzińską suwerenność i gotowość bojową, uważa prezydent Gruzji, Eduard Szewardnadze. "Dążyliśmy do tego przez ostatnie osiem lat - próbowaliśmy także utrzymać dobrosąsiedzkie stosunki z Rosją - nic z tego jednak nie wyszło".
Tuż po przybyciu Putina do Czimbulaku obaj politycy wymienili serdeczne uściski dłoni, a rosyjski prezydent oświadczył, że obecność amerykańskich wojskowych w Gruzji "nie stanowi żadnej tragedii" dla Rosji.
W kazachskim kurorcie jeszcze w piątek ma też dojść do "prywatnego" - jak pisze agencja Reutersa - spotkania Szewardnadze z Putinem.
em, pap
Spotkanie, zorganizowane w ekskluzywnym kazachskim kurorcie, położonym na wysokości 1800 m npm. w górach Tianszan, ma przebiegać w nieformalnej atmosferze, której wyznacznikiem ma być m.in. brak krawatów.
Mimo że spotkanie, zorganizowane w ekskluzywnym kazachskim kurorcie, położonym na wysokości 1800 m npm. w górach Tianszan, ma przebiegać w nietypowej nieco swobodniejszej atmosferze, prawdopodobnie ciążyć będzie na nim zaostrzający się spór rosyjsko-gruziński, dotyczący współpracy wojskowej Gruzji i USA.
W środę administracja USA poinformowała, że planuje wysłanie do Gruzji elitarnego 45-200 osobowego oddziału sił zbrojnych, który miałby szkolić gruzińskich żołnierzy w zwalczaniu terrorystów, m.in. związanych z organizacją Al-Kaida. Podejrzewa się, że jej oddziały po wycofaniu się z Afganistanu schroniły się w wąwozach Abchazji.
Plany wysłania żołnierzy amerykańskich do Gruzji wywołały niezadowolenie rosyjskich polityków, którzy zdaniem Tbilisi, uprawiają "histeryczną propagandę".
Przybycie sił amerykańskich do Gruzji nie tylko będzie służyć walce z bojownikami, ale wesprze również gruzińską suwerenność i gotowość bojową, uważa prezydent Gruzji, Eduard Szewardnadze. "Dążyliśmy do tego przez ostatnie osiem lat - próbowaliśmy także utrzymać dobrosąsiedzkie stosunki z Rosją - nic z tego jednak nie wyszło".
Tuż po przybyciu Putina do Czimbulaku obaj politycy wymienili serdeczne uściski dłoni, a rosyjski prezydent oświadczył, że obecność amerykańskich wojskowych w Gruzji "nie stanowi żadnej tragedii" dla Rosji.
W kazachskim kurorcie jeszcze w piątek ma też dojść do "prywatnego" - jak pisze agencja Reutersa - spotkania Szewardnadze z Putinem.
em, pap