Niemiecki minister alarmuje: duży samolot zniszczyłby nasze elektrownie jądrowe

Niemiecki minister alarmuje: duży samolot zniszczyłby nasze elektrownie jądrowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło:FreeImages.com
Żadna z 17 niemieckich elektrowni atomowych nie jest zabezpieczona na wypadek katastrofy dużego samolotu - poinformował niemiecki minister środowiska Norbert Roettgen, prezentując raport komisji ekspertów do spraw bezpieczeństwa reaktorów.
Według ministra cztery spośród starszych elektrowni jądrowych nie mają żadnej ochrony nawet na ewentualność katastrofy małego samolotu. Roettgen zasygnalizował, że pozostaną one wyłączone. Dotyczy to siłowni Biblis A i Biblis B w Hesji, Philipsburg 1 w Badenii-Wirtembergii oraz Bruensbuettel w Szlezwiku-Holsztynie. Pozostałe trzy starsze elektrownie atomowe, zbudowane jeszcze przed 1980 rokiem, są zabezpieczone jedynie na wypadek katastrofy lżejszego samolotu, zaś reszta będzie bezpieczna również wtedy, gdyby na jej terenie rozbił się samolot średniej wielkości. - Żadna z elektrowni nie osiągnęła trzeciego poziomu (zabezpieczeń), czyli ochrony na wypadek katastrofy dużego samolotu - ostrzegł Roettgen.

Próby wytrzymałości niemieckich elektrowni jądrowych przeprowadzono na polecenie rządu w Berlinie po marcowej awarii nuklearnej w japońskiej elektrowni Fukushima. Przez minione sześć tygodni blisko 100 ekspertów analizowało systemy zabezpieczeń reaktorów, rozważając różne scenariusze, w tym klęski żywiołowe, jak trzęsienie ziemi i powódź oraz zagrożenia cywilizacyjne, w tym katastrofę lotniczą - również będącą następstwem zamachu terrorystycznego. - W trakcie tych prac postawiono całkowicie nowe pytania. Nie chodziło o to, by zbadać, czy elektrownie spełniają istniejące normy bezpieczeństwa, lecz by przeanalizować możliwe scenariusze, wychodzące poza to, co znaliśmy dotychczas - podkreślił Roettgen.

Według Roettgena dzięki analizie ekspertów Niemcy stały się prekursorem w skali międzynarodowej, jeśli chodzi o stress testy elektrowni atomowych. Wbrew oczekiwaniom eksperci nie sformułowali jednak zalecenia odnośnie harmonogramu rezygnacji przez Niemcy z energii nuklearnej. Harmonogram taki niemiecki rząd zamierza przyjąć na początku czerwca. Minister wyjaśnił, że odejście od atomu nastąpi tak szybko, jak będzie to możliwe, ale nie natychmiast. - Nie ma argumentów, które uzasadniałyby rezygnację z energii jądrowej na łeb, na szyję - podkreślił.

W zeszłym tygodniu prasa opublikowała raport drugiej niemieckiej komisji, która badała społeczne aspekty wykorzystania energii atomowej. Komisja ta oceniła, że Niemcy mogą zrezygnować z energii jądrowej w ciągu 10 lat, czyli do 2021 roku.

PAP, arb