W rozmowie, przeprowadzonej z wysłannikiem włoskiej gazety "Corriere della Sera" w hotelu w Trypolisie, syn Kadafiego oświadczył, że wybory mogłyby się odbyć w ciągu trzech miesięcy, a najpóźniej pod koniec roku. Dodał, że "gwarancją ich przejrzystości mogłaby być obecność międzynarodowych obserwatorów". - Nie wskazujemy, jakich. Akceptujemy Unię Europejską, Unię Afrykańską, ONZ, NATO - podkreślił. Wyjaśnił również, że "w okresie poprzedzającym wybory trzeba wypracować nową konstytucję i całkowicie wolny system mediów".
Tymczasem premier Libii al-Bagdadi Ali al-Mahmudi oświadczył, że jedynym sposobem na osiągnięcie pokojowego rozwiązania konfliktu w tym kraju jest zaprzestanie bombardowań przez NATO. - Wzywamy do pokoju, ale najpierw NATO musi zaprzestać bombardowań - oświadczył libijski premier. Spytany o wypowiedź Saifa al-Islama dla "Corriere della Sera", że jego ojciec ustąpi, jeśli przegra wybory", Mahmudi powiedział iż "chciałby to skorygować i powiedzieć, że przywódca Rewolucji nie zajmuje się żadnymi wyborami".
PAP, arb