Prezydent USA wyraził jednocześnie optymizm, mówiąc o szansach zawarcia kompromisu z Republikanami w kwestii limitu zadłużenia. - Mam nadzieję, że przywódcy staną na wysokości zadania i postąpią słusznie, w interesie narodu amerykańskiego - powiedział. Na razie Republikanie domagają się, by dokonać cięć wydatków co najmniej o taką samą kwotę, o jaką podniesiono by limit zadłużenia.
Prezydent bronił też udziału USA w operacji NATO w Libii. Wywołuje on sprzeciw w Kongresie, wśród ustawodawców z obu partii. Obama oświadczył, że nie naruszył ustawy o potrzebie upoważnienia prezydenta przez Kongres do prowadzenia wojny najpóźniej po 60 dniach od jej rozpoczęcia. Biały Dom stoi na stanowisku, że interwencja w Libii w istocie nie jest wojną - do takiego wniosku doszli prawnicy Białego Domu. Wielu niezależnych ekspertów uważa, że jest to naciąganie prawa. Obama przyznał jednocześnie, że celem USA jeśli chodzi o konflikt w Libii, jest doprowadzenie do ustąpienia libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego.
PAP, arb