"Na sali wybuchł śmiech". PJN krytykuje "osiągnięcia" polskiej prezydencji

"Na sali wybuchł śmiech". PJN krytykuje "osiągnięcia" polskiej prezydencji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Kowal (fot. mat. prasowe) 
- Dwa miesiące polskiej prezydencji w Radzie UE są po prostu zmarnowane - oświadczył eurodeputowany PJN Marek Migalski. PJN zarzuca, że rząd wykorzystuje prezydencję jedynie do gry wyborczej.
Polska Jest Najważniejsza zamierza co miesiąc przedstawiać Polakom własne raporty podsumowujące działania lub zaniechania rządu związane z prezydencją. Działacze PJN zaprezentowali drugi taki raport, opracowany przez zespół pod kierunkiem szefa śląskich struktur tej partii, Marka Migalskiego. Eurodeputowany podkreślał, że raport jest bardzo krytyczny wobec rządu Donalda Tuska.

Strzałki w dół

Działacze PJN zaprezentowali przerobione przez siebie logo polskiej prezydencji, w  którym dwie z sześciu kolorowych strzałek skierowane są nie w górę (jak pozostałe), ale w dół. Symbolizuje to słabe – według polityków tej partii - pierwsze dwa miesiące prezydencji. - Mamy nadzieję, że rząd się opamięta i intensywniej będzie włączać się w działalność na rzecz realizacji polskich priorytetów - zaznaczył Migalski.

Śmiech na sali

Jak dodał europoseł, na posiedzeniu sejmowej Komisji ds. UE minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz pytany, w ilu procentach zrealizowano priorytety polskiej prezydencji przez te dwa miesiące odparł, że będzie w stanie bardziej realnie ocenić to w połowie października. - Na sali wybuchł wtedy śmiech, bo to jest dokładnie w tydzień po  wyborach - zaznaczył eurodeputowany. - Więc polski rząd jest w stanie powiedzieć polskiemu społeczeństwu, jaki jest stan realizacji polskich priorytetów w tydzień po wyborach. To niby jest śmieszne, ale z drugiej strony to jest tragiczne - ocenił Migalski. Przypomniał, że przed rozpoczęciem prezydencji PJN chciał konsultować z rządem priorytety, a później proponował, by co miesiąc premier konsultował stan ich realizacji z liderami najważniejszych partii.

Nos i tabakiera

Szef PJN Paweł Kowal powiedział, że  potwierdziły się przypuszczenia jego ugrupowania, że "rząd zapomniał o  tym, że prezydencja miała być dobrem narodowym". - Nie ma żadnych konsultacji z opozycją, nasze zdanie nie jest ciekawe dla rządu, także liczne wizyty w Brukseli pociągają za sobą co najwyżej spotkania z  posłami, którzy reprezentują partie koalicyjne - wyliczał Kowal. Wytknął też, że aż trzynastu członków Rady Ministrów i czternastu wiceministrów kandyduje w najbliższych wyborach. - Tak jak przewidzieliśmy, wybory to jest ten mechanizm, dla którego paliwem jest prezydencja. I właściwie chciałoby się zapytać: czy nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa? - podkreślał szef PJN.

"Polska na marginesie Europy"

Zdaniem Kowala, podczas polskiej prezydencji w Radzie UE pojawia się ryzyko, że Polska znajdzie się w gronie państw funkcjonujących na  obrzeżach Europy. - Na naszych oczach kształtuje się Europa dwóch prędkości, na naszych oczach składane są propozycje, na które nie mamy żadnego wpływu - zarzucał rządowi Kowal. Ocenił, że największą słabością polskiego rządu w relacjach europejskich jest praca Ministerstwa Finansów. PJN skrytykował także działalność ministra rolnictwa Marka Sawickiego (PSL), który - w ocenie posła Wojciecha Mojzesowicza - zamiast walczyć o  polską wieś w UE, organizuje PR-owskie konferencje prasowe w Warszawie.

Przewodnictwo w Radzie UE

W piątek 1 lipca Polska objęła rotacyjne przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Wśród państw członkowskich, które w 2004 roku przystąpiły do UE, Polska jest czwartym krajem - po Słowenii, Czechach i Węgrzech -  sprawującym prezydencję. Rząd zapowiadał, że podczas półrocznej prezydencji chce realizować priorytety dotyczące m.in.: wzrostu gospodarczego, polityki energetycznej i zbliżenia z partnerami na  Wschodzie.

zew, PAP