Na tym placu, położonym w centrum Buenos Aires przed pałacem prezydenckim (Casa Rosada) zbierały się regularnie matki i inne osoby bliskie ofiar reżimu domagając się wyjaśnienia ich losów. Wszystkie zbrodnie - jak ustalono podczas procesu - były popełnione w Szkole Mechaniki Marynarki Wojennej w Buenos Aires, która za rządów junty wojskowej stała się jedną z głównych katowni reżimu. Ocenia się, że było tam więzionych ok. 5 tys. osób, z których 90 proc. nie przeżyło.
Część ofiar była rozstrzelana przez plutony egzekucyjne, inni byli zrzucani (odurzeni narkotykami, ale żywi) z samolotów do Oceanu Atlantyckiego.
Ponad 70 osób, którym udało się przeżyć zeznawało w trwającym prawie 2 lata procesie jako świadkowie. Organizacje obrońców praw człowieka od wielu lat domagały się postawienia winnych zbrodni przed sądem. Wyrok został powitany owacyjnie przez działaczy tych ugrupowań i rodziny ofiar.
zew, PAP