Dym ze sztucznych ogni wśród przyczyn karambolu na M5?

Dym ze sztucznych ogni wśród przyczyn karambolu na M5?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pokaz sztucznych ogni doprowadził do wypadku z udziałem 30 pojazdów na drodze M5? (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Przyczyną karambolu na autostradzie M5 w pobliżu Taunton, w którym 4 listopada wieczorem zginęło 7 osób, a 51 odniosło rany, mógł być pokaz sztucznych ogni na terenie pobliskiego klubu rugby - sądzi policja, która przyjęła taką hipotezę śledztwa. W karambolu uczestniczyło 30 pojazdów, w tym sześć ciężarówek, niektóre z naczepami. 6 listopada policja otworzyła drogę dla ruchu. Dochodzenie trwa.
Policja nie wyklucza, że dym z ogni sztucznych zmieszał się z mgłą i  ograniczył widoczność na autostradzie. Dym wydobywał się też z ogniska rozpalonego na polu nieopodal. Pokaz fajerwerków zakończył się 15 minut przed karambolem. 4 listopada w Anglii obchodzi się rocznicę spisku prochowego z 1605 r. Pokaz ogni sztucznych upamiętnia nieudaną próbę zamachu na  protestanckiego króla Jakuba I, o którą oskarżono katolików.

Wprawdzie noc z 4 na 5 listopada była mglista, ale w ocenie policji gryzący dym wydzielany przez ognie sztuczne odpalane na terenie Taunton Rugby Club, którego zewnętrzny płot jest oddalony o ok. 35 m od  autostrady, wytworzył czarną chmurę.

Klub, który na pokaz sztucznych ogni wydał 3 tys. funtów, twierdzi, że pirotechnicy przeprowadzili wszystkie wymagane kontrole. Zbadali m.in. pogodę i kierunek wiatru. Wypowiadający się dla mediów organizator pokazu Geoff Counsell z  firmy Firestorm Pyrotechnics oburzył się na sugestię, że ognie sztuczne mogą być powodem karambolu, i zaprotestował przeciwko robieniu z jego firmy "kozła ofiarnego". Według niego wina tkwi po stronie kierowców. - Nie  prowadziłbym samochodu w takich warunkach, chyba żebym musiał -  zaznaczył. Przyznał zarazem, że mgła była tak gęsta, że nie widział nawet kilkusetosobowego tłumu, który przyszedł na imprezę.

Efektem karambolu była gigantyczna kula ognia spowodowana zapaleniem się paliwa. Jeden z kierowców porównał warunki jazdy do "próby poruszania się w farbie emulsyjnej".

Jak dotąd policja nikogo nie aresztowała w związku z karambolem, a na obecnym etapie nie wiadomo, czy organizatorom pokazu sztucznych ogni postawi zarzuty naruszenia przepisów bhp lub niedbalstwa, jeśli uzna ich za odpowiedzialnych. Była to największa katastrofa drogowa w Wielkiej Brytanii od 1991 r., gdy powodem karambolu było zaśnięcie prowadzącego pojazd za kierownicą.

zew, PAP