"Asad prowokuje naród, by chwycił za broń". Clinton ostrzega przed wojną

"Asad prowokuje naród, by chwycił za broń". Clinton ostrzega przed wojną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Hillary Clinton: Syria to nie Libia, nie pomożemy (fot. Departament Stanu)
Podczas tłumienia antyrządowych demonstracji syryjskie siły bezpieczeństwa zabiły co najmniej dwunastu cywilów, w tym dwoje dzieci - poinformowała organizacja Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Według obrońców praw człowieka, siły rządowe otworzyły ogień do demonstrantów. - W Syrii może dojść do wojny domowej - ostrzegła szefowa Departamentu Stanu USA Hillary Clinton.
Do krwawych represji doszło w kilku syryjskich miastach, mimo nacisków Ligi Arabskiej, która żąda od władz w Damaszku przerwania fali przemocy. Wcześniej Liga zawiesiła członkostwo Syrii w tej organizacji. Syryjska telewizja państwowa poinformowała, że w ataku bombowym w mieście Hama zginęło trzech funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa.

Asad prowokuje naród

Szefowa amerykańskiej dyplomacji ostrzegła przed wojną domową w Syrii "ze zdeterminowaną oraz dobrze uzbrojoną, a także ostatnio dobrze finansowaną opozycją". - Prezydent Baszar el-Asad prowokuje naród, by chwycił za broń - powiedziała Hillary Clinton w wywiadzie dla stacji telewizyjnej CBS. Zdaniem Clinton, coraz większą rolę, być może nawet kierowniczą, odgrywać będą w szeregach opozycji dezerterzy z armii.

Śmierć w Syrii to nie śmierć w Libii

Hillary Clinton powiedziała także, że NATO nie będzie interweniowało w Syrii, tak jak to uczyniło w Libii. - Libia to był szczególny przypadek - oświadczyła Clinton.

Trwające od 18 marca w Syrii protesty społeczne skierowane są przeciwko represyjnemu reżimowi Baszara el-Asada, który w 2000 roku przejął urząd głowy państwa po swym zmarłym ojcu Hafezie el-Asadzie, sprawującym dyktatorskie rządy przez 30 lat. Według szacunków ONZ, tłumienie demonstracji pociągnęło dotąd za sobą ponad 3,5 tysiąca ofiar śmiertelnych. Natomiast syryjskie władze twierdzą, że zbrojne gangi "terrorystyczne" zabiły już 1,1 tysiąca policjantów i żołnierzy.

zew, PAP