Pojedynek w telewizji

Pojedynek w telewizji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po raz pierwszy w historii RFN urzędujący kanclerz Gerhard Schroeder oraz jego główny rywal, chadek Edmund Stoiber, zmierzą się w bezpośrednim pojedynku telewizyjnym.
Do 75-minutowej konfrontacji dojdzie w najbliższą niedzielę wieczorem w berlińskim studiu telewizyjnym w Adlershof. Obaj politycy odpowiadać będą na pytania dziennikarzy prywatnych stacji telewizyjnych RTL i SAT1.
Telewizyjne pojedynki, będące na przykład w Stanach Zjednoczonych czy Francji stałym punktem kampanii przedwyborczej, były do tej pory w Niemczech owocem zakazanym.
Zarówno poprzednik Schroedera, stojący przez 16 lat na czele niemieckiego rządu Helmut Kohl, jak też wcześniejsi kanclerze -Helmut Schmidt czy Willy Brandt - odmawiali przeciwnikom prawa do bezpośredniej konfrontacji na oczach milionów telewidzów. Żaden z  nich nie zamierzał "dowartościowywać" rywali wspólnym wystąpieniem przed kamerami. Znany z ciętego języka socjaldemokrata Schmidt odrzucił propozycję takiego pojedynku jako "niesłychaną".
Dopiero Schroeder, zawdzięczający swój wyborczy sukces w 1998 r. w dużej mierze przychylności mediów, zerwał z dotychczasową praktyką.
To właśnie on publicznie wyzwał Stoibera na telewizyjny pojedynek - "wszystko jedno czy na siedząco, leżąco, czy na stojąco".
Uważany za "urodzony talent" w postępowaniu z mediami kanclerz obiecuje sobie dalszy wzrost popularności kosztem swego rywala.
Nie ulega wątpliwości, że Stoiber wypada przed kamerami dużo gorzej - jest bardziej skrępowany, preferuje "tasiemcowe" zdania, ma tendencję do powtarzania się. Jego pierwszy występ po otrzymaniu nominacji na kandydata CDU/CSU na urząd kanclerza w  programie telewizji publicznej ARD wypadł fatalnie. Stoiber gubił się i jąkał, a w dodatku pomylił prowadzącą audycję dziennikarkę z szefową CDU, zwracając się do niej "pani Merkel".
Doradcy Stoibera twierdzą jednak, że ich podopieczny, znany z ograniczonych retorycznych możliwości, może jedynie zyskać na pojedynku. Główny doradca medialny - Michael Spreng powiedział, że powaga i kompetencja Stoibera w pełni zrekompensują inne niedostatki.
Sztaby wyborcze obu kandydatów do ostatniej chwili ustalały szczegóły pojedynku. O mały włos niedzielne spotkanie nie doszłoby do skutku ze względu na brak porozumienia co do kolejności odpowiadania na pytania. Chadecy domagali się - zgodnie z amerykańskimi wzorami - losowania za pomocą monety, natomiast doradcy Schroedera obstawali przy tym, by na pierwsze pytanie odpowiadał Stoiber. Dopiero w czwartek wieczorem doszło do  porozumienia - jako pierwszy odpowiadał będzie Schroeder.
Przebieg dyskusji zaplanowany jest z dokładnością co do sekundy. Każdy z polityków ma 90 sekund na odpowiedź, dopuszczalne są dwa pytania dodatkowe, na które odpowiedź nie może przekroczyć 60 sekund. Zaproszony do studia notariusz notować będzie czas wypowiedzi każdego z polityków. Schroeder i Stoiber nie będą mogli posługiwać się notatkami, ani też zwracać się bezpośrednio do siebie.
Drugi program telewizji publicznej ZDF zamierza już w kilka minut po zakończeniu pojedynku podać wyniki sondażu na temat wpływu na nastroje wyborcze. Zdaniem dziennikarza ZDF Thomasa Belluta pojedynek w studiu może "umocnić lub zmienić" wizerunek polityków, jednak nie będzie w stanie doprowadzić do większych zmian w zachowaniu wyborców. "Chyba że stanie się coś nieoczekiwanego.
"Taką niespodzianką może być poważny błąd jednego z uczestników - wyjaśnia Bellut. - Kolor krawata lub to, czy uczestnik jąka się, nie będzie miało wpływu".
Ewentualna porażka lub zwycięstwo jednego z rywali nie przesądza jeszcze ostatecznie wyników wyborów. Obaj politycy spotkają się 7 września ponownie w telewizyjnym studiu - tym razem przed kamerami stacji publicznych - ARD i ZDF.
Trzeci kandydat do urzędu kanclerza - liberał Guido Westerwelle z FDP - będzie śledził przebieg pojedynku przed ekranem własnego telewizora. Próba zmuszenia organizatorów pojedynku do zaproszenia ambitnego liberała do grona uczestników telewizyjnej dyskusji spaliła na panewce. Federalny Trybunał Konstytucyjny odrzucił skargę Westerwelle, który na drodze sądowej chciał wprosić się do studia "na trzeciego".
nat, pap