Egipcjanki protestują przeciw brutalności policji. Znów ofiary w Kairze

Egipcjanki protestują przeciw brutalności policji. Znów ofiary w Kairze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tak egipskie służby traktują protestujących (fot. Reuters/Forum) 
Na ulicach egipskiej stolicy tysiące kobiet protestowały przeciw rządom wojskowych oraz brutalności sił bezpieczeństwa wobec demonstrantów, a szczególnie kobiet. W kolejnym dniu starć na placu Tahrir w Kairze zginęło czterech demonstrantów.
Ok. 10 tysięcy kobiet różnych warstw i wyznań maszerowało ulicami Kairu i rozdawało przechodniom ulotki z napisem: "Kłamcy, skończcie z przemocą". Uczestniczki protestu zebrały się przed kompleksem budynków rządowych przy placu Tahrir. Kilkudziesięciu mężczyzn otoczyło je ochronnym kordonem, skandując: "Egipskie kobiety to granica, której przekroczyć nie wolno!". Wiele uczestniczek protestu niosło zdjęcia ukazujące żołnierzy atakujących kobiety. Na jednej fotografii widać kobietę częściowo rozebraną przez żołnierzy, ciągniętą po ziemi i bitą pałkami.

Przed końcem demonstracji rządząca Egiptem Najwyższa Rada Wojskowa wystosowała przeprosiny za - jak to ujęła - "przypadki naruszania" prawa. Wojskowi obiecali, że osoby odpowiedzialne zostaną ukarane.

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton potępiła brutalność, z jaką siły bezpieczeństwa w Egipcie traktują uczestniczki protestów. - Kobiety w Egipcie są bite i poniżane na tych samych ulicach, gdzie kilka miesięcy wcześniej ryzykowały życie dla powodzenia rewolucji. Systematyczna degradacja kobiet w Egipcie to plama na fladze rewolucji i hańba dla państwa - oświadczyła szefowa amerykańskiej dyplomacji.

20 grudnia to piąty dzień protestów na placu Tahrir, które skierowane są przeciw Najwyższej Radzie Wojskowej, która sprawuje władzę od obalenia w lutym prezydenta Hosniego Mubaraka. Żołnierze po raz kolejny próbowali usunąć demonstrantów z placu, używając w pałek i ostrej amunicji. Cztery osoby zginęły, piąta jest w stanie krytycznym.

Według naocznych świadków, cytowanych na stronie internetowej brytyjskiego dziennika "The Guardian", starcia między demonstrantami i siłami bezpieczeństwa wybuchły, gdy ci pierwsi próbowali obalić ceglany mur postawiony przez policję, by zablokować dostęp do parlamentu. - Setki policjantów i żołnierzy wkroczyło na plac i zaczęło strzelać. Ścigali demonstrantów, niszcząc wszystko na swej drodze, w tym leki i koce - powiedział świadek wydarzeń cytowany przez agencję Reuters.

zew, PAP