Izrael upamiętni rzeź Ormian? MSZ: nasze relacje z Turcją będą jeszcze gorsze

Izrael upamiętni rzeź Ormian? MSZ: nasze relacje z Turcją będą jeszcze gorsze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tureckie władze utrzymują, że 300-500 tysięcy Ormian zginęło w czasie I wojny światowej w wyniku chaosu związanego z upadkiem imperium osmańskiego (fot. Wikipedia)
Komisja Knesetu debatowała nad oficjalnym uznaniem tureckiej rzezi Ormian za ludobójstwo. Większość deputowanych popiera taką ustawę. Tymczasem izraelski MSZ ostrzega przed pogorszeniem i tak już trudnych relacji z Turcją.
- Na nas, jako izraelskim parlamencie, jako Żydach, ciąży odpowiedzialność za to, by nie zapominać o ludobójstwie - oświadczył w wywiadzie dla radia przewodniczący Knesetu, Reuwen Riwlin. Riwlin wziął udział w otwartym posiedzeniu komisji Knesetu, która zajmuje się edukowaniem w sprawie rzezi Ormian, dokonanej w imperium otomańskim w latach pierwszej wojny światowej. Propozycja oficjalnego uznania za ludobójstwo systematycznej rzezi Ormian, sprzed niemal wieku, rozpatrywana jest przez Kneset od ośmiu miesięcy. Wcześniej przepadała kilkukrotnie na zamkniętych posiedzeniach komisji spraw zagranicznych.

Biorący udział w posiedzeniu komisji przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych ostrzegł, że oficjalne uznanie ludobójstwa Ormian, któremu Ankara zaprzecza, może bardzo zaszkodzić relacjom Izraela z Turcją. Podobne obawy wyraził członek opozycyjnej Kadimy, Otniel Schneller, uznając stosunki z Ankarą za "sprawę wagi egzystencjalnej" dla Izraela. W 2007 roku Izrael podjął już próbę oficjalnego uznania ludobójstwa w otomańskiej Anatolii, ale ze względu na konieczność podtrzymywania dobrych stosunków z Turcją, propozycja upadła. Teraz, szanse na uchwalenie 24 kwietnia dniem pamięci o ludobójstwie Ormian, są znacznie większe - oceniają izraelskie media.

- Przez wiele lat rząd Izraela odmawiał uznania ludobójstwa z cynicznych, strategicznych i ekonomicznych przyczyn, wynikających z jego relacji z  Turcją - przyznała w rozmowie z dziennikiem "Haarec" inicjatorka debaty i członkini lewicowej partii Merec, Zahawa Gal-On. Relacje między Tel Awiwem a Ankarą uległy jednak w ostatnim czasie znacznemu pogorszeniu, po tym jak w  czerwcu 2010 roku izraelscy żołnierze zastrzelili dziewięciu tureckich pasażerów statków Flotylli Wolności, płynącej z pomocą humanitarną dla Strefy Gazy.

W ubiegłym tygodniu Zgromadzenie Narodowe Francji, niższa izba francuskiego parlamentu, przyjęła ustawę penalizującą "kłamstwo ormiańskie" - za negowanie ludobójstwa Ormian, będzie można trafić nawet na rok do więzienia i zapłacić 45 tys. euro kary. To rozgniewało Ankarę, która odwołała swojego ambasadora z  Paryża, zawiesiła wojskową i ekonomiczną współpracę z Francją i zakazała lądowania francuskim samolotom wojskowym w Turcji, grożąc dalszymi sankcjami wobec Paryża. Turcja utrzymuje, że w latach 1915-1917 śmierć poniosło najwyżej pół miliona Ormian, ale zaprzecza by była to wynik systematycznej rzezi. Ankara uznaje, że w  Anatolii podczas pierwszej wojny światowej zginęło od 300 do 500 tys. Ormian, i utrzymuje, że nie byli oni ofiarami eksterminacji, lecz chaosu, w którym pogrążyło się imperium w  ostatnich latach swego istnienia. Z kolei zdaniem Ormian oraz w ocenie wielu ekspertów w wyniku zaplanowanej akcji zginąć mogło wówczas od miliona do 1,5 mln Ormian, a czystki etniczne przybierały charakter brutalnych rzezi - towarzyszyły im deportacje, tzw. śmiertelne marsze i planowe niszczenie ormiańskiej inteligencji.

PAP, arb