Syria: obserwatorzy bez prawa do obserwacji. Setki tysięcy Syryjczyków na ulicach

Syria: obserwatorzy bez prawa do obserwacji. Setki tysięcy Syryjczyków na ulicach

Dodano:   /  Zmieniono: 
30 grudnia, według doniesień obrońców praw człowieka, syryjskie siły bezpieczeństwa zabiły czterech cywilów (fot. YouTube)
Ponad ćwierć miliona ludzi demonstrowało po zakończeniu modłów w 74 miejscach w prowincji Idleb na północnym zachodzie Syrii, 300 km od Damaszku - podaje AFP. Kilkadziesiąt tysięcy osób wzięło udział w proteście w Dumie, na przedmieściach stolicy. Po przybyciu misji obserwatorów Ligi Arabskiej wojsko wycofało czołgi z miast prowincji Idleb, jednak siły bezpieczeństwa wszelkimi sposobami starają się nie dopuszczać do kontaktów między opozycją a protestującymi.

Od 60 tys. do 70 tys. ludzi wzięło udział w największej od rozpoczęcia protestów antyrządowych demonstracji na przedmieściu Damaszku. Uczestnicy demonstracji próbowali przedrzeć się do gmachu merostwa w Dumie, w którym przebywała grupa obserwatorów z ramienia Ligi Arabskiej - próbę udaremniły jednak siły bezpieczeństwa, które użyły granatów z gazem łzawiącym i  bomb ogłuszających. Demonstranci odpowiedzieli kamieniami. Według doniesień z godzin popołudniowych 30 grudnia zabito czterech cywilów, a 24 osoby zostały ranne.

Dowódca Wolnej Armii Syryjskiej złożonej z dezerterów, którzy przeszli na stronę opozycji, podpułkownik Riad al-Asad oświadczył, że wydał rozkaz powstrzymania wszelkich ataków, z wyjątkiem koniecznej obrony własnej, na siły rządowe do zakończenia pobytu misji arabskich obserwatorów. Asad stwierdził, że jego siły rozmieszczone w różnych miastach prowadzą obserwację przestrzegania przez reżim syryjski zobowiązań podjętych wobec Ligi Arabskiej. Wolnej Armii Syryjskiej nie udało się jednak dotąd nawiązać kontaktu z obserwatorami. - Wygląda na to, że nie mają oni zbytniej swobody ruchów - przyznał podpułkownik.

Sudański generał nie widzi problemu

Sposób wykonywania misji przez obserwatorów z ramienia Ligi Arabskiej budzi w szeregach syryjskiej opozycji wiele wątpliwości. Sprawił to nie tylko brak kontaktów między obserwatorami a opozycją, lecz również deklaracja szefa misji, sudańskiego generała Mustafy Dabiego, który po wizycie w mieście Hims, głównym ośrodku opozycji, określił sytuację w Syrii jako "uspokajającą". Syryjska opozycja niezwłocznie odpowiedziała na to zalewając internet filmami wideo i relacjami naocznych świadków krwawej przemocy stosowanej wobec demonstrantów przez siły bezpieczeństwa. Wśród śmiertelnych ofiar pokazywano dzieci. Rozmiary i bezwzględny charakter represji potwierdzają nieoficjalnie niektórzy członkowie misji obserwatorów. Zastrzegając sobie anonimowość, dystansują się od oświadczenia szefa misji.

Gen. Mustafa Dabi, który stał na czele sudańskiego wywiadu wojskowego, jest człowiekiem zaufania prezydenta Sudanu Omara Baszira, oskarżonego o zbrodnie przeciwko ludzkości. Sam generał był świadkiem tego, jak syryjskie siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do tysięcy demonstrantów w  pobliżu gmachu rządowego w Damaszku, gdzie w tym momencie przebywał.

"Zmieńcie misję"

Według rzeczników opozycji, na których powołują się agencje, obecność obserwatorów raczej wzmogła nasilenie przemocy, niż je  zmniejszyła. Przy każdym ich ruchu ludzie próbują się do nich zbliżyć, aby opowiedzieć o  zbrodniach sił reżimowych. Siły bezpieczeństwa i wojsko reagują natychmiast, otwierając ogień do gromadzących się demonstrantów. Główny przywódca syryjskiej opozycji Burhan Ghaljun spotkał się 30 grudnia w Kairze z sekretarzem generalnym Ligi Arabskiej Nabilem El-Arabim, aby prosić go o zmianę sposobu, w jaki obserwatorzy wypełniają swą misję. Według Ghaljuna nie powinna ona ograniczać się do biernego obserwowania sytuacji - jej zadaniem jest bowiem również domaganie się od prezydenta Syrii Baszara el-Asada wypełniania porozumienia zawartego z Ligą Arabską. Zgodnie z tym porozumieniem Asad powinien wycofać swe siły zbrojne z ulic, uwolnić więźniów politycznych, zezwolić na wjazd do  Syrii zagranicznych dziennikarzy i członków misji humanitarnych oraz  rozpocząć dialog z opozycją. - Jak dotąd porozumienie nie zostało wypełnione w żadnym punkcie - podsumował Ghaljun.

PAP, arb